Każdy z nas chciałby być tą osławioną najlepszą wersją siebie, prawda? Dążenie do tego, by w pełni wykorzystać swój potencjał i talenty, jakie zostały nam dane, to najlepsza droga do osiągnięcia poczucia spełnienia i sensu. Gdyby to było takie proste, to świat byłby zamieszkiwany jedynie przez szczęśliwych, spokojnych i pewnych siebie ludzi, a wiemy dobrze, że tak nie jest. Jednym, z głównych „hamulcowych”, powstrzymujących nas od realizowania śmiałych planów i życia pełną piersią, jest lęk.
Spis treści
Dlaczego i czego się boimy?
Przyczyn odczuwania lęku jest całe mnóstwo, począwszy od niezaleczonych traum i trudnych emocji, z jakimi zmagaliśmy się w dzieciństwie, poprzez poczucie „nieprzystawalności” i niską samoocenę na etapie dojrzewania, a na niepowodzeniach i bolesnych doświadczeniach, jakie stały się naszym udziałem już w dorosłym życiu skończywszy. Nikomu nie jest dane życie idealne, pozbawione trosk, niepowodzeń, zawodów i problemów wywołujących ścisk w żołądku. Nikt nie jest w stanie przejść przez życie „jak po miękkiej chmurce”, nie doświadczając jego najmroczniejszych i najmniej przyjemnych aspektów.
A czego się boimy? Katalog naszych strachów byłby w stanie zapełnić półki największych bibliotek. Obawiamy się chyba najczęściej porażki i związanego z nią poczucia wstydu. Często nie podejmujemy się realizacji planów, bo lęk przed niepowodzeniem jest silniejszy od wiary, że się uda i że mamy wszystkie niezbędne ku temu narzędzia. Boimy się oceny innych ludzi. Boimy się odrzucenia i niezrozumienia. Boimy się chorób i zdarzeń losowych, które w jednej chwili potrafią przekreślić całe lata starań i wszystkie wcześniejsze osiągnięcia. Boimy się też bezsilności i tego, że nie na wszystko mamy wpływ.
Praca nad sobą to najlepsze, co możemy zrobić
Joanna Chmura, znana psycholożka i coach, pisze w jednym z artykułów opublikowanych na swoim blogu, że: „w pracy wewnętrznej ważne są trzy kroki: feel, deal i heal. Czyli poczuj, zmierz się z tym, a na końcu ulecz. Choć uleczenie to też początek, nie tylko koniec. Każdy z etapów do osobna duża kraina, Każdy trwa tyle, ile potrzebuje i choć często nie podoba nam się ich tempo, to nie da się ich przyspieszyć.”
Dla mnie ważnym wnioskiem płynącym z lektury tego tekstu jest to, by nie wypierać ran, które nosimy w duszy, ale po prostu dobrze je zaopiekować, tak jak zaopatrujemy skaleczenia czy rany na ciele. A zrobić to można poprzez bycie ze sobą w prawdzie i totalnej szczerości, dbanie o swój dobrostan poprzez poszukiwanie najlepszych dla siebie dróg i sposobów na uleczenie trudnych emocji, robienie rzeczy, które nas cieszą i dają nam szczęście a czasem także poprzez zapisanie się na terapię czy sesję z coachem właśnie.
Jedno jest pewne – nie warto odkładać pracy nad sobą na później, bo lęki, z którymi się zmagamy, z czasem mogą się jedynie wzmocnić. Nigdy same nie znikną.