Być może słyszeliście o jodze twarzy, które zyskuje popularność i staje się coraz bardziej wiralna. Jeżeli jednak nie chce Wam się samodzielnie ćwiczyć, to może spodobać Wam się masaż, który przynosi podobne efekty. Jest jednak niezwykle intymny, bo wykonuje się go… wewnątrz buzi.
Spis treści
Masaż transbukalny – intymność level hard
Dużo mówi się ostatnio o przeróżnych rodzajach masażu – lomi lomi, shiatsu, tajski czy gorącymi kamieniami. Masaż transbukalny to jednak coś na zupełnie innym poziomie. Wykonywany jest na wewnętrznej stronie naszych policzków. Jak czytamy na portalu Hello Zdrowie – swoje początki miał 20 lat temu, kiedy to w środowisku stomatologicznym zaczęto stosować go jako wsparcie w rozładowaniu napięcia mięśni twarzy. Pomagało to pacjentom w leczeniu szczękościsku, niedowładów i przykurczy.
Jedna z pierwszych pacjentek, która po wylewie miała porażenie nerwu twarzowego, została poddana masażowi przez rosyjskiego doktora. Nie tylko udało się zniwelować skutki porażenia, ale też znacznie poprawić owal twarzy elastyczność włókien. Teraz masaż transbukalny stosuje się częściej w celach estetycznych, ale nie można odjąć mu zalet prozdrowotnych. Problemem może być intymność, ponieważ wielu osobom ciężko jest przełamać się i pójść na masaż, który wykonywany jest od strony jamy ustnej.
Zalety masażu transbukalnego
Jak już przełamiemy się i pozwolimy specjaliście masować nasze policzki od środka, to efekty mogą przerosnąć nasze największe oczekiwania. Masaż transbukalny pozwala na głęboką pracę z tkankami i mięśniami, a to przynosi efekty już od pierwszych zabiegów. Poprawia się owal twarzy, zachodzi również lifting jej środkowej i dolnej części. Możemy też spłycić zmarszczki wokół ust. Skóra twarzy jest widocznie gładsza i napięta.
W celach terapeutycznych masaż ten stosowany jest, aby poprawić asymetrię twarzy, więc skorzystać z niego mogą osoby po przebytym wylewie. Zalety znajdą też ci, którzy przez długo nosili aparaty ortodontyczne lub borykają się z problemem zgrzytania i zaciskania zębów.
Na Hello Zdrowie czytamy też, że z masażu transbukalnego chętnie korzystają… artyści. A to dlatego, że zabiegiem można poprawić dykcję. Usta i język zaczynają inaczej się układać, a napięcie ulega zmniejszeniu.
Masaże a medycyna estetyczna
Często masaż transbukalny, ale też inne rodzaje masaży, łączone są z zabiegami medycyny estetycznej. Specjaliści zwracają jednak uwagę na przewagę masowania nad igłami i substancjami chemicznymi. Każda taka ingerencja powoduje ból, proces gojenia, krwiaki czy nadmierne spięcie. Masaż nie powoduje takich rzeczy. To coś zupełnie naturalnego. Dotykiem pracujemy nad mięśniami i tkanką, nie wprowadzamy do organizmu nienatuealnych dla niego subtancji, a efekty są tak samo widoczne, jak po zabiegach medycyny estetycznej.
Dlatego zanim zdecydujemy się na igły i cięcie, warto rozważyć wszystkie opcje. Masaż wymaga cierpliwości, przełamania barier i czasu, ale to praca tylko z tym, co sami mamy. Osoby o bardziej pulchnej twarzy będą potrzebowały większej ilości spotkań, natomiast klienci drobniejsi szybciej zobaczą efekty. Takie masowanie może pomóc nam zaoszczędzić, ponieważ problemy zdrowotne, takie jak np. bruksizm, możemy rozwiązać właśnie masażem, niekoniecznie drogim leczeniem, lekami i zabiegami.
Być może zmieniamy nasze podejście do poprawy wyglądu i zamiast spacerów do kliniki medycyny estetycznej, wybieramy te do salonu masażu? Fajnie obserwować, jak lifting naturalny to już nie czary-mary, a droga, którą wybiera coraz więcej kobiet i mężczyzn.