Wydawało mi się, że nadążam za trendami. Gdy nadeszła era Tik Toka – aplikacji, która gromadzi nasze społeczne tałatajstwo – wypadłem z gry. Trendu internetowej degeneracji, prostytucji i zidiocenia nie ogarniam.
Wiecie czym jest Tik Tok? Zapewne tak, bo jego właściciele wydali miliony na marketing. Reklamy aplikacji pojawiały się dosłownie wszędzie, od YT zaczynając, a na najpopularniejszych clickerach kończąc. Jeżeli jakimś cudem Tik Tok jeszcze do
Was nie dotarł, pozwolę go sobie krótko opisać.
Jest to narzędzie służące do nagrywania krótkich video, które można określić lip-syncami. Dogrywając swój taniec, swoją mimikę lub krótkie scenki do ścieżek audio tworzymy własne treści, które widoczne są później dla użytkowników aplikacji na całym świecie. Zupełnie tak, jak ma to miejsce na You Tube. Tworzy się kanał, zbiera swoich obserwujących i fanów, aż wreszcie można zacząć… zarabiać.
Doskonale rozumiem misję różnych portali społecznościowych: Twitter służy do dzielenia się krótkimi, jeszcze gorącymi informacjami, na Instagramie można pokazać swoje kolorowe życie, a na Facebooku sprawdzić, co słychać u znajomych i
skomunikować się z nimi. A do czego służy Tik Tok? Szczerze, nie wiem. Nie wiem też, co mogłoby mnie skłonić do założenia konta na Tik Toku po obejrzeniu ich jakiejkolwiek reklamy. Przedstawiam Wam jej próbkę.
Spis treści
Try not to cringe challenge
Pewnie, że można uśmiać się oglądając masywnego i umięśnionego mężczyznę udającego Celine Dion, ale śmieszy to tylko do czasu. Do czasu, kiedy nie zagłębimy się w odmęty Tik Toka. Idąc dalej znajdziemy bezmyślnych kaskaderów, boginie seksu i fascynatów świata LGBTQ+, którzy na swojej orientacji chcą zbudować popularność.
Tą, jakże zróżnicowaną, społeczność tworzą w większości użytkownicy w wieku od 13 do 24 roku życia. Dolną granicę wiekową należy jednak traktować z przymrużeniem oka, bo przecież nietrudno oszukać regulamin, prawda? Dochodzi więc do tego, że te same trendy naśladują 10, 30 i 50-latkowie. To nie problem, kiedy zadaniem do wykonania (tzw. challengem) jest uczesanie fryzury z jak największą ilością gumek do włosów. Gorzej robi się, gdy trzeba udawać strzelanie z pistoletu albo zatańczyć pośladkami.
Ci, którzy widząc w tym wszystkim absurd stworzyli Try not to cringe challange. Chodzi o to, żeby nie wzdrygnąć się z obrzydzenia, oburzenia, zdziwienia i zażenowania przy oglądaniu najdziwniejszych filmików. Chcecie spróbować? Zerknijcie poniżej, gdzie znajdziecie właśnie takie zestawienie filmów.
Niewinnie? Może kiedyś
Musicie wiedzieć, że Tik Tok ma obecnie ponad 500 milionów użytkowników. Wyobraźcie sobie teraz, że owe 500 milionów przebiera się za kosmitę (względnie za żabę) z pierwszego filmiku w tym artykule. Toż to degrengolada!
Zostawię jednak wartość moralną Tik Toka w spokoju, bo i tak już wiadomo po której stronie stoję. A zresztą, to przecież kwestia gustu. Wydawałoby się więc, że nie warto nawet dyskutować i tracić czasu na analizę Tik Toka, bo to niewinna aplikacja do zabawy. Niezupełnie!
W zeszłym roku, w Indonezji, Tik Tok został czasowo zablokowany. Powód? Władze znalazły wystarczająco dużo treści propagujących pedofilię, aby przedsięwziąć kroki do ostrego ocenzurowania tamtejszej zawartości. To nic dziwnego, kiedy 13-latki wzorują się na dorosłych Tiktokerkach. Tworzą w ten sposób pedofilski raj. Poszło to o krok dalej, jeśli nie za daleko – w styczniu indyjska policja zaczęła ostrzegać i podejrzewać, że aplikacja jest tam wykorzystywana do… rekrutacji nastoletnich prostytutek.
Nie mamy co do tego pewności, ale podejrzenia zdają nie mijać się z prawdą. Dekolt do kolan, seksowna bielizna i przeróżne gadżety to na Tik Toku codzienność, więc do biblioteki porno mu niedaleko. Niech mi ktoś teraz powie, że to Facebook promuje nieodpowiednie treści i osoby.
Bardzo popularne są na Tik Toku sprośne hashtagi, jak chociażby #daddy. Kim trzeba być, żeby promować się filmikiem, w którym ojciec prowadzi Cię na smyczy? Albo gdy w spowolnionym tempie oblizujesz lizaka? Bywają też takie challenge, w
których musisz pocałować rodzeństwo. I nie chodzi tu o niewinnego buziaka w policzek, ale o pocałunek rodem z Titanica.
Zarabiając na kamerkach
Jeśli nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze. Mam takie wrażenie, że wielu Tiktokerów nie do końca rozumie, co tworzy. Skoro to się jednak “sprzedaje”, to dlaczego by nie kontynuować, prawda?
Największe profile w aplikacji mają kilkadziesiąt milionów obserwujących. 17-letnie bliźniaczki z Niemiec @lisaandlena mają aż 32 miliony widzów! Szacuje się, że w zeszłym roku zarobiły 660 tysięcy złotych. Nierzadko twórcy z Tik Toka zdobywają obserwujących znacznie intensywniej, niż topowi i wartościowi youtuberzy. To jedna z cech Tik Toka, która najbardziej mnie irytuje.
Seksowny pułkownik Sanders i pies-kalafior. Przeglądamy najdziwniejsze profile na Instagramie
Promując denne treści, gwiazdy Tik Toka zarabiają kokosy! Ci najlepsi, za dwugodzinną transmisję mogą spokojnie zarobić 500 dolarów. Takie wygłupy “na kamerkach” są więc znacznie bardziej dochodowe niż praca nauczyciela, piekarza czy szewca, a czasami budowlańca albo nawet programisty.
Dlaczego głupota tak dobrze się sprzedaje? Niektórzy mówią, że Tik Tok pod wieloma względami dogania już You Tube. Merytorycznie jest między nimi przepaść, która póki co oddziela tę dobrą stronę internetu od reszty.