Mydło wszystko umyje… Ale jak się ma pozycja zwykłego mydła w kostce w obliczu tak wielu nowości pielęgnacyjnych? Na rynku mamy żele, pianki, emulsje, śmietanki, olejki… A stare i dobre kostki walczą o dawną sławę pojawiając się w nowych wydaniach mydeł rzemieślniczych. Czym się jednak wyróżniają, jakie krążą o nich mity i … czy na pewno powinniśmy ich używać?
Spis treści
Mydlane zero waste
Nasze kochane mydło w kostce kojarzy się na pierwszy rzut oka z prostotą i wydajnością. Idąc tym tropem nie dziwi fakt, że jest również szalenie popularne w kręgach zero waste. Może stąd też wysyp tak wielu malutkich manufaktur mydeł, które oferują naturalne i ciekawe kostki. Otóż faktycznie taka forma jest znacznie bardziej eko. Jak czytamy na blogu EliminuJemy – mydła w kostce dzięki prostej formie pakowania mają praktycznie zerową zawartość plastiku. To już znacząca zmiana w naszych śmieciowych przyzwyczajeniach.
Autorka jednak zwraca uwagę na utartą opinię o tym, że mokre kostki tylko brudzą mydelniczki, a ich używanie po innej osobie zdaje się być mało higieniczne. Jednak w domowym użytku wśród najbliższych, to całkiem wygodna opcja. Można przecież trzymać w zanadrzu dozownik z płynem, kiedy spodziewamy się gości. We wpisie poruszony jest również temat popularnych teraz szamponów w kostce. To może być idealną alternatywą dla fanów tej formy, ponieważ jak przy myciu ciała – wystarczy je spienić w dłoniach, a potem nanieść jak zwykły szampon. Problemem jest tylko dopasowania idealnej kostki dla naszych włosów. Bo ile wariantów – tyle opinii. W każdym razie wymiana żelu w plastikowej butelce i szamponu (również w tej formie) na taką less waste, jest już ogromnym krokiem do bardziej ekologicznego domostwa.
Kość niezgody
Czemu odchodzimy o mydeł w kostce? Ponieważ rodzi się wokół nich wiele kontrowersji. Ciekawym wpisem podzieliła się autorka bloga Rogalove, która brała udział w burzliwej dyskusji o szkodliwym wpływie mydeł rzemieślniczych na nasza twarz. W odpowiedzi do jednego postu wywiązała się kłótnia, czy faktycznie kostki tak bardzo niszczą naturalne pH na twarzy i sprzyjają rozwojowi niedoskonałości. Autorka, broniąc tradycyjnych mydeł, pokusiła się o przebrnięcie przez polecaną przez przeciwników literaturę. Badania te nie dowiodły jednak niczego, ponieważ są przestarzałe i nie były prowadzone na dostępnych teraz mydłach rzemieślniczych.
Autorka podkreśla, że argument o ciągłej tonizacji, aby wyrównać pH skóry jest mocno naciągany. Ponadto, sama przywołuje swoje doświadczenia – oczyszczanie dobrymi kostkami i odpowiedzialna tonizacja przywróciły dobrą kondycję jej skóry. Dla mnie najgłupszym argumentem zapalonych przeciwników jest ten, o wielkim przekręcie manufaktur mydlarskich, z którego miałoby wynikać, że robienie takich mydeł jest dziecinnie proste i leniwe, a producenci się po prostu dorabiają na biednych ludziach. Morał z tego wpisu taki, że duża ilość badań i literatury jest do niczego, jeżeli nijak są one aktualne i nie badają aktualnych kostek.
Zrób to sam
Oczywiście w temacie mydeł w kostce nie można nie powiedzieć o szalejącej modzie na ręcznie robione kostki – nie gorszych od tych sklepowych! Świat ogarnęło szaleństwo na urządzanie sobie domowych warsztatów mydlanych, obdarowywanie nimi znajomych czy nawet zamawianie ich jako gadżety biznesowe. Możemy wybrać ich skład, kolory, wygląd, kształt i zrobić unikatową bryłkę o nieziemskim zapachu. Jeżeli to brzmi jak coś, co chcecie skreślić ze swojej listy do zrealizowania przed 30… to zajrzycie np. do Mydlanych Rewolucji na Instagramie. Autorka urządza warsztaty online, odpowiada na pytania, zdradza sekrety i pro-tipy. Te mydła są po prostu nieziemskie – czy to ,,dupki’’ mydlane, czy te do rozpuszczenia w kąpieli. Zresztą słowa nie wyrażą tej mydlanej uczty, zobaczcie sami.
https://www.instagram.com/p/CH_CE_aBAJ8/?utm_source=ig_web_button_share_sheet
https://www.instagram.com/p/B9mmDx7J7a8/?utm_source=ig_web_button_share_sheet
Dużo dylematów pojawia się przed osobą zaczynająca poważnie myśleć o swojej pielęgnacji. Jaki skład wybrać, czym się kierować, czy być eko czy nie? I jednej odpowiedzi tu nie ma. Wybieramy to, co czujemy – czy to bryłce czy w płynie!