Przyszło nam żyć w takich czasach, w których rosnące ceny towarów i usług nie dziwią już chyba nikogo. Kwestią niedalekiej przyszłości pozostawało więc to, że więcej będziemy płacić także za korzystanie z popularnych platform streamingowych. Te zaś – by nie stracić swoich dotychczasowych subskrybentów – coraz częściej będą proponować nam tańsze abonamenty, ale za to z reklamami. W najbliższych miesiącach na taki krok zdecyduje się chociażby Netflix.
Spis treści
Streamingowy wyścig zbrojeń
Walka o pozyskiwanie nowych i utrzymywanie przy sobie dotychczasowych subskrybentów na platformach pozostaje w ostatnich miesiącach niezwykle zacięta. Jeszcze wiosną liderem na rynku pozostawał Netflix z 27% udziałów.
Teraz – jak informuje nasz twórca Michał Miśko z Geekweb.pl – na pierwsze miejsce przesunął się Disney Plus. W tym wpisie przeczytacie między innymi o tym, na czym polega fenomen tej platformy i co sprawia, że tak znacząco wzrosła liczba jej użytkowników.
Poszukując kompromisu
Rosnąca popularność serwisu Disneya wcale nie sprawiła jednak tego, że cena jaką należy zapłacić za jego użytkowanie pozostanie utrzymana na dotychczasowym poziomie. Wręcz przeciwnie, właściciele postanowili poszukać kolejnej okazji, by zwielokrotnić swoje zyski.
Piotr Bukański z Tabletowo.pl wspomniał o specjalnej konferencji, na której firma pochwaliła się swoimi aktualnymi wynikami finansowymi. Podczas prezentacji pojawiła się też budząca uzasadnione emocje informacja o tym, że cena za korzystanie z platformy niebawem wzrośnie (kliknij tutaj i dowiedz się więcej).
Planowane podwyżki – zwłaszcza jak na polskie warunki – wydają się być dość spore, dlatego pewnym kompromisem ma być specjalna oferta, w której widzowie będą mogli zapłacić za serwis Disneya mniej, ale za to skończy się dla nich oglądanie filmów i seriali bez reklam. Według przewidywań, te mają zajmować około 4 minuty na każdą godzinę oglądania z wyłączeniem profili przeznaczonych dla dzieci.
Odpowiedź Netflixa
Dla niektórych być może pomysł ten wydaje się dość szalony, jednak Piotr Bukański poinformował też o tym, że na podobny krok już za kilka miesięcy zdecyduje się też nie mający ostatnio najlepszego czasu Netflix (kliknij tutaj i przeczytaj wpis).
Zdaniem autora tekstu, wynika to z tego, że serwis nie może sobie pozwolić na dalszy spadek liczby subskrybentów, ale również na drastycznie rosnące koszty prowadzenia działalności. Wersja z reklamami ma stanowić pewnego rodzaju alternatywę dla tych, którzy wciąż chcą korzystać z Netflixa, ale trudno jest im przyjąć informację o podwyżkach. Sam czas emisji reklam ma być bliźniaczo podobny do tego, o którym wspominaliśmy w kontekście Disney Plus.
Czy wersja platformy streamingowej z reklamami, ale za niższą cenę, zyska uznanie w oczach użytkowników? Obecnie trudno rokować. Z jednej strony podobny model funkcjonowania znamy chociażby z kina, gdzie płacąc za bilet i tak jesteśmy zmuszani do obejrzenia potężnego bloku reklamowego.
Z drugiej zaś wciąż są serwisy takie jak YouTube czy Spotify, których głównym atutem wersji premium jest właśnie to, że nie jesteśmy atakowani nachalnymi reklamami. Jedno jest pewne: najbliższe miesiące będą bardzo ciekawe i emocji z pewnością nie zabraknie.