Jesteście razem od dłuższego czasu, kochacie się, codzienne życie się układa. Jednak nie wiedzieć kiedy – coś się zmienia. W sumie nadal jest ok, ale bardziej czujecie, jakbyście mieli współlokatora, niż miłosnego partnera. Czy da się to jeszcze naprawić?
Któż z Was nie pamięta tych radosnych chwil, gdy dopiero się poznawaliście i każdy wspólnie spędzony moment był magiczny? Mieliście energię do wspólnych działań, prześcigaliście się w pomysłach na randki, każde spotkanie było wyjątkowe… A potem wkradła się codzienność.
Zamieszkaliście razem, być może pojawiły się dzieci. I nagle zorientowaliście się, że jedyne wiadomości, jakie do siebie wysyłacie to „6 jajek, mleko i pietruszka, ale nie ta w doniczce”. Wspólne wieczory z filmem zamieniacie na osobne aktywności, trudno Wam sobie przypomnieć, kiedy ostatnio uprawialiście seks, a poważne rozmowy dotyczą już tylko wyprawki szkolnej dla dziecka. Jeżeli to wszystko brzmi znajomo, to najprawdopodobniej dopadł Was syndrom współlokatora.
Spis treści
Czym jest syndrom współlokatora?
W tym przypadku sama nazwa mówi już wiele, ponieważ zapewne każdy z nas wie, kim jest współlokator. Jest to osoba, z którą dzielimy przestrzeń mieszkalną, opłaty oraz obowiązki domowe. Możecie żyć w świetnej komitywie, co nie oznacza, że musi Was łączyć romantyczna relacja. I jeżeli właśnie tak na ten moment wygląda Wasz związek partnerski/małżeński, to czas na zmiany.
Taka rutyna, stagnacja i brak codziennej czułości może sprawić, że oddalicie się od siebie na tyle, że któregoś dnia przestanie Wam na sobie nawzajem zależeć. A wtedy już tylko krok dzieli Was od rozstania lub… no właśnie. Oficjalnego współlokatorstwa.
Jak podsycić ogień?
Wiele par wychodzi z błędnego założenia, że jak już siebie zdobędą i zamieszkają razem, to już o nic nie muszą się starać. Tym bardziej, gdy pojawiają się dzieci, które w wielu przypadkach uznawane są za spoiwo związku. Jednak praca nad relacją nie kończy się nigdy. Nawet przy wieloletnim stażu, nieustannie trzeba ją pielęgnować i podsycać czułość oraz wzajemne zainteresowanie. Począwszy od tak drobnych gestów, jak dotyk, miłe słowo, czy wspólne żarty.
Wbrew pozorom wystarczy odrobina dobrej woli i zaangażowania, żeby wypracować nowy grafik, uwzględniający wspólne aktywności. Odpowiecie, że przecież mieszkacie razem, więc codziennie coś razem robicie. Tylko czy faktycznie robicie to wspólnie, czy jedynie wypełniacie swoje standardowe obowiązki domowe? A może po prostu przebywacie jednocześnie w tym samym pomieszczaniu lub nawet na tej samej kanapie, jednak każde z Was jest zajęte czymś innym?
Zdarza się też, że odczuwając brak zainteresowania partnera, obwiniamy go za tę sytuację, stawiając się w roli ofiary. Nie dostrzegamy jednak, że wspólnie doprowadziliśmy do takiego stanu i my również możemy nad sobą pracować.
W tym miejscu oddajemy głos naszemu twórcy Maćkowi Mazurkowi z bloga zuch.media. Maciek jest mężem z wieloletnim stażem i bardzo często w swoich artykułach podkreśla, jak ważna jest pielęgnacja związku, żeby nie ulec stagnacji. Wraz z żoną ma wiele sprawdzonych sposobów na podsycanie ognia w relacji. Wszystko poniżej:
Świadomość, że można coś zmienić to pierwszy krok do uzdrowienia relacji. Pamiętajcie jednak, że to nie stanie się bez Waszego czynnego udziału.