Dla jednych zupa idealna, dla drugich lekarstwo na każde przeziębienie. Jeszcze inni uważają go za suplement wspierający nie tylko układ odpornościowy. Rosół, czyli absolutny król polskich zup, to wywar, który dla każdego ma inne znaczenie i każdemu inaczej wychodzi. Jakie są jego właściwości i co zrobić, aby był naprawdę boski?
Rosół na tysiące sposobów
Niedzielny obiad, rodzinna impreza czy wizyta u babci – chyba każdemu kojarzy się z parującym talerzem gorącego rosołu. Ciężko nawet znaleźć początki tej zupy, bo zdaje się, że towarzyszy nam od zawsze. I nie jest to żadne polskie dziedzictwo. Każdy kraj może pochwalić się swoim przepisem na esencjonalny bulion, jednak nie wszędzie wygląda tak samo. My jadamy drobiowo-warzywne wywary, Azjaci delektują sojową bazą z mnóstwem dodatków. Jedno jest pewne – od dobrego bulionu już nie daleko do wyśmienitej pomidorowej, genialnego risotto czy gęstego sosu.
Do tych rozmyślań o rosole zachęciła nas nasza twórczyni – Basia Szmydt. Autorka swoimi treściami przypomina nam, że życie jest dobre i trzeba je docenić. Jej obserwatorzy zaczytują się we wpisach o podróżach, kuchni, życiu rodzinnym i książkach. Kilka wizyt na tym blogu i przestajesz nadmiernie analizować, a rozpływasz się w genialnej codzienności.
W domu Basi rosół to turbo esencjonalny wywar, który przez cały rok wspiera odporność. Można mu nawet przypisać wartości uzdrawiające. Gotując taki bulion warto naprawdę nie żałować składników. Dużo kurzych nóżek sprawi, że zafundujemy sobie przyswajalny kolagen, a ten wspiera nasze stawy i skórę. Odpowiednio dobrany bukiet przypraw będzie rozgrzewał, a zapach rozkładał na łopatki.
Rosół Basi obowiązkowo ma sporo tłustego mięsa różnych rodzajów, świeży imbir, kurkumę i nawet goździki. Jak uwarzyć takie cudo? Koniecznie zajrzyjcie do pełnego wpisu.
Zupa mocy, która zadba o całe ciało
Z gotowaniem bulionu jest trochę jak z wielogodzinnym przygotowaniem wywaru przez bajkowe wiedźmy. Jeżeli chcecie płytki w smaku, małowartościowy rosołek, to wybierzcie najtańsze filety, pęczek włoszczyzny i jazda. Jeżeli chcecie jednak czegoś o prawdziwej mocy, to uczcie się od Joanny Salwy, naszej autorki i internetowej twórczyni. Blogerka jest trenerką zdrowia i efektywności biznesowej. Nie tylko pokazuje firmom, jak zwiększyć ich zyski, ale też edukuje o diecie ketogenicznej i zdrowych nawykach.
Joanna wspomina buliony, które gotowały nasze babcie. Nie marnowano wtedy tyle żywności, a smak pochodził ze składników, którymi teraz często się gardzi. A co powinno wrócić do łaski? Na przykład pełnowartościowe mięso, nie tylko obkrojone, blade filety. Kiedyś wykorzystywało się kury praktycznie w całości, a wołowe akcenty rosołu pochodziły nie tylko z pręgi czy łopatki, ale i z kości. Gotowano długo, a w efekcie uzyskiwano esencjonalny, niezwykle bogaty wywar mocy. Teraz odchodzi się od takich praktyk, a szkoda – bulion przecież można zamrozić i cieszyć się nim w kolejnych tygodniach.
Jakie właściwości ma prawdziwy bulion? Z długogotowanych kości uzyskamy minerały, kolagen i aminokwasy. To znaczy, że sami sobie produkujemy ważne suplementy! Rosół to również lek na dolegliwości pokarmowe, alergie i zapalenia w organizmie. Glutamina i glutation z bulionu wspierają metabolizm. Do tego taki wywar poprawia nasz metabolizm i wspiera w usuwaniu toksyn z wątroby. No i najważniejsze – rosół to nasz przyjaciel podczas przeziębień i w trakcie budowania odporności.
Co było pierwsze – bulion czy rosół?
To pytanie jest oczywiście formą żartu, ale jeżeli się zastanowić, to czym jest prawdziwy bulion, a czym po prostu rosół? O wywarach, bulionach i rosole pisze Grzegorz, twórca bloga Pycha Światowa. Zajrzyjcie do wpisów tego twórcy, jeżeli szukacie porządnych inspiracji kulinarnych i ciekawych przemyśleń o kuchni.
Te trzy określenia wcale nie są synonimami. Jak pisze tutaj Grzegorz – wywar to płyn, w którym coś gotowaliśmy i wcale nie musi być zupą. Wygotować możemy grzyby, mięso, warzywa, nawet owoce, i będzie to nasza baza do dalszych kulinarnych podbojów, czyli sosów, zup czy kompotów. Koniecznie dodajcie zioła i ulubione przyprawy!
Rosół to taka hybryda, bo jest jednocześnie wywarem i zupą, ale też bazą do innych zup czy dań. Teraz, jak wspominaliśmy wcześniej, bardzo obiera się go z wartościowych składników. Grzegorz opisuje nawet kontrowersyjną kwestię szumu, który pieczołowicie wszyscy zbieramy z powierzchni mięsnego wywaru. A w tych właśnie farfoclach też jest moc! Jedna ze szkół podaje, że szum zostawiamy, gotujemy z całym rosołem i się nim nie przejmujemy.
Czym jest więc bulion? Zwykle tak określa się esencję rosołu, czyli wywar plus mięso i warzywa, dodane pod koniec gotowania. Gdy odparujemy wodę, to taką bazę mrozimy i możemy wykorzystywać w przyszłości do innych zup lub sosów.
Rosół, ramen, pho, pozole – esencjonalne buliony to comfort food na całym świecie, a ponieważ to tak złożona zupa, to każdy może dodać coś od siebie i też będzie super! Tu nie trzymamy się sztywnych ram i smaków, a kombinujemy z dodatkami i smakami. Jedno jest pewne – i tak najlepszy bulion zrobią nasze mamy i babcie! 😉