Tysiące kilometrów od nas i realia, które zdają się być nam obce. A jednak pożary w Australii to temat, którym żyje cały glob. Mogą nie dotykać nas w sposób namacalny, ale to problem na skalę światową. Porażające fakty przechodzą skalę naszego wyobrażenia.
Spis treści
Kiedy giną nie tysiące, a miliony
Każdy wrażliwy na środowisko człowiek zdaje sobie sprawę z powagi problemu, jakim jest ginący gatunek. Pożary w Australii zamieniają kontynent nawet nie w cmentarzysko. To nieodwracalna masakra, która pochłonęła już pół miliarda zwierząt, a pewne z nich nieodwracalnie, ponieważ wyginęły tym samym całe gatunki. Zwierzęta czują zagrożenie i same lgną do ludzi oferujących pomoc, jednak tak naprawdę mało z nich w ogóle ma szansę na zwrócenie się o nią. Koale, nietoperze, liczne ptaki i owady są trawione przez ogień. Australijczycy organizują pomoc we własnych domach, ale często jest już na nią zwyczajnie zbyt późno.
Skala nierówna żadnej innej
Pożary w Australii to nie kwestia kawałka terytorium trawionego przez ogień. Co najmniej 6,3 miliona hektarów lasów i parków zostało już zniszczone przez żywioł, a wielkość samego pożaru porównać można do powierzchni nowojorskiego Manhattanu. W tym roku zanotowano również najwyższą utrzymującą się temperaturę w Australii. Aby to lepiej zobrazować: wyobraźcie sobie, że codziennie w całym kraju o powierzchni Stanów Zjednoczonych, jest minimalnie 40 stopni Celsjusza. Cały czas. Nie pada deszcz, nie ma czystego powietrza, jedyne, co może spaść z nieba, to popiół.
Nic nie dzieje się bez powodu
Oczywiście, że rejony takie jak Australia były i są podatne na pożary i na ogromne skoki temperatury. Jednak w tym wypadku to nie sezonowe anomalia, a faktyczny wpływ globalnego ocieplenia. Australia od lat zmaga się z wysokimi temperaturami, jednak nasze destrukcyjne działania względem klimatu tylko pogarszają sytuację. Na kontynencie bywa nawet do 50 stopni Celsjusza, a wysuszone drzewa i krzewy z łatwością łapią ogień i dalej go rozprzestrzeniają.
Czynnik głupoty ludzkiej jest zawsze obecny
Człowiek ma bezpośredni wpływ na te pożary – jego winą jest zaprószanie ognia. Tak. Są osoby, które celowo podpalały Australię. Do tej pory 24 osoby usłyszały zarzuty dotyczące intencjonalnego podpalania, a podejrzane są nawet 183 osoby. To bardzo poważne wykroczenia, biorąc pod uwagę, że w pożarach doszło do śmiertelnych wypadków. Najwięcej szkód zanotowano w stanie New South Wales, a bezpośrednią przyczyną było często… wyrzucenie palącego się jeszcze papierosa.
Bezpowrotnie giną lasy
Pół miliona martwych zwierząt to nie jedyna druzgocąca strata. 48% rezerwatu Gondwana spłonęło od początku pożarów, a miejsce to pamięta jeszcze dinozaury. Tak stare lasy są szczególnie podatne na ogień, ponieważ ich cienkie gałęzie nie są w stanie odeprzeć pożaru i znacznie szybciej go rozprzestrzeniają. W wyniku ognia mogło bezpowrotnie wyginąć nawet 30 bardzo rzadkich gatunków zwierząt i tyle samo gatunków roślin.
Dziś na obiad frankenkurczaki. Na fermach drobiu źle się dzieje
To tylko kilka faktów i skutków tego tragicznego pożaru. Niestety pomimo pracy tysięcy strażaków-ochotników i osób, które przyleciały do Australii, aby pomóc podczas tragedii, ogień nie ustępuje. Kolejne dni na pewno przyniosą więcej smutku i zniszczenia, a my tym samym prosimy Was, czytelnicy, o nawet najmniejszą pomoc w organizowanych na całym świecie zbiórkach.