Większość dzieci spędza na dworze mniej czasu niż… więźniowie. Kiedy przeczytałam to zdanie, delikatnie mnie zmroziło. To stwierdzenie bardzo mnie przeraża. Skąd w ogóle taki wniosek?
Spis treści
Technologia ponad wszystko
Prawdą jest, że otacza nas coraz mniej zieleni. Problem ten dotyczy zwłaszcza większych miast. Prawdą jest również to, że niemalże każdego tygodnia docierają do nas kolejne nowinki technologiczne.
Dość systematycznie dowiadujemy się o wejściu na rynek nowych tabletów, smartfonów, czy aplikacji – obsługa większości z nich jest tak prosta, że bez problemu radzą sobie z nią najmłodsi. I tu pojawia się problem – i to taki, którego nie są świadome nie tylko dzieciaki, ale często także ich rodzice.
Planszówki są be!
Trzeba je rozkładać, trzeba czytać instrukcję, trzeba znaleźć kogoś, kto będzie miał ochotę z nami zagrać. Dodatkowo, zajmują sporo miejsca i łatwo zgubić ich elementy. Podobnie sprawa ma się z kolorowankami, które szybko się kończą i którymi nie można się bawić bez dodatkowych sprzętów, takich jak kredki, czy choćby flamastry.
Inaczej jest z tabletem, na którym można zainstalować dowolną liczbę przeróżnych aplikacji. Większość z nich dzieciaki mogą obsługiwać same – nie musimy grać z nimi w chińczyka, czy oglądać bajki. Naszą rolę przejmuje sprzęt. Dzięki nowym technologiom, dzieci mają zajęcie, a my czas wolny. Super? Niekoniecznie. I to nie tylko dlatego, że blokujemy swoje relacje z pociechami (co może mieć naprawdę marne konsekwencje w przyszłości).
Świeże powietrze też jest be!
Nowe technologie zabierają dzieciakom czas, który mogłyby spełniać na świeżym powietrzu. I to w bardzo dosłowny sposób. W Wielkiej Brytanii przeprowadzono sondaż, który dowiódł, że aż ¾ najmłodszych naprawdę spędza na wolnym powietrzu mniej czasu niż więźniowie. W badaniu wzięło udział 2 tysiące rodziców w wieku 5-12 lat. Zapytano ich, jak często spędzają czas na świeżym powietrzu oraz ile zajmują im spacery po parku, czy lesie.
Okazało się, że rodzice bardzo rzadko zabierają swoje dzieci na takie wycieczki. Jeśli już, zajmują im one nie więcej niż godzinę dziennie (tutaj pojawiło się odniesienie do więźniów, którzy na świeżym powietrzu spędzają właśnie 60 minut dziennie!). Co gorsza, aż ⅕ dzieci w ogóle nie wychodzi na dwór – część dzieci po prostu tego nie lubi (najpewniej dlatego, że tego nie zna).
Z polskimi dziećmi nie jest lepiej
Co prawda powyższe badania przeprowadzono w Wielkiej Brytanii, jednak polskie dzieciaki wcale nie pałają większą miłością do spędzania czasu na świeżym powietrzu. Świadczy o tym chociażby fakt, że nasze nastolatki są w Europie na końcu rankingu, jeśli chodzi o sprawność fizyczną. W czołówce natomiast, jako te, które najszybciej tyją. Coraz więcej polskich dzieci uskarża się również na rozmaite dolegliwości fizyczne – ich występowanie ma bardzo często związek z brakiem ruchu.
Rodzice też są be!
I to nie tylko dlatego, że pozwalają swoim pociechom na nieograniczone korzystanie z nowych technologii. Również dlatego, że nie pokazują im, iż istnieją inne formy spędzania wolnego czasu. Przyznam, że trochę mnie to dziwi – głównie dlatego, że przecież większość z nas spędziła część swojego dzieciństwa na podwórku, robiąc fikołki na trzepaku, czy bawiąc się w berka. Fakt, że teraz trochę trudno znaleźć podwórko z trzepakiem, ale przecież zawsze można wymyślić jakąś inną zabawę – wszystko zależy od naszej wyobraźni i kreatywności…
Jeśli po przeczytaniu tego tekstu chociaż jedna para rodziców zabierze swoje dziecko na spacer, będę absolutnie przeszczęśliwa!