Rodzice małych dzieci często skupiają się na tym, co tu i teraz. Nie wybiegamy za bardzo w przyszłość. Kierujemy się często intuicją i tym, co jest skuteczne lub dobre dla dziecka teraz. Oczywiście – większość rodziców zawsze z tyłu głowy ma myśl, by wychować dziecko na szczęśliwego, myślącego i dobrego człowieka. Ale czy faktycznie skupiamy się na budowaniu długotrwałej relacji, czy tylko na zaspokajaniu obecnych potrzeb dziecka?
Spis treści
Mamo, tato, chodźmy na kawę
Jak myślisz: czy Twoje dziecko, gdyby dziś było już dorosłe, zaprosiłoby Cię na kawę? Tak zupełnie bez żadnego drugiego dnia, bez przymusu czy ukrytych intencji. Po prostu po to, żeby spędzić z Tobą czas i zapytać, co słychać? Takie pytanie zadał ostatnio Łukasz Burnos prowadzący kanał na Instagramie Łukasz Burnos – Warto.
Refleksja Łukasza zatrzymała mnie na dłużej. Co możemy zrobić dziś, by kiedyś nasze dzieci naprawdę chętnie zaprosiły nas na kawę? Nie dlatego, że tak należy, ale dlatego, że chcą? Jak dziś możemy budować tę relację?
Dziś może być trochę trudniej
Kiedy dziecko jest małe, bycie rodzicem, który ze spokojem przyjmie nie tylko te dobre, ale też te gorsze emocje dziecka, jest trudne. No bo przecież łatwiej jest stłumić krzyk czy zbagatelizować płacz niż być przy dziecku w tych trudnych emocjach, które przecież też zawsze odbijają się na nas. Ale myślę sobie i mam nadzieję, że bycie rodzicem, przy którym małe dziecko może śmiać się, płakać i złościć, zaowocuje tym, że dorosły już syn czy córka będą zawsze czuli wsparcie. I zawsze zechcą pogadać z mamą albo z tatą, i podzielić się tymi gorszymi i lepszymi chwilami. Tak jak było w dzieciństwie.
Czy zawsze uda się przyjąć każdą emocję dziecka bez uszczypliwego komentarza albo bagatelizowania? Oczywiście, że nie. Czy warto się starać być rodzicem akceptującym te gorsze chwile? Oczywiście, że tak. No i warto spędzać razem fajne chwile. Żeby kiedy dziecko dorośnie, ta wspólna kawa też była perspektywą dobrego, fajnego, luźnego czasu. Bez oceniania i moralizowania.