Jak wiadomo, substancje używane do produkcji kosmetyków są drobiazgowo sprawdzane pod względem bezpieczeństwa. Czasem jednak zdarzy się, że jakiś mit zakorzeni się bardzo głęboko w świadomości społeczeństwa, że trudno się z nim rozprawić. Swojego mitu doczekał się także olejek rycynowy.
Ta substancja, dostępna w każdej aptece za niewielkie pieniądze, to znakomity surowiec kosmetyczny. Olej rycynowy ceni się przede wszystkim za jego zbawienny wpływ na porost włosów. I to nie tylko tych na głowie, lecz także rzęs i brody. Dlatego właśnie nie powinno Was zaskoczyć, że znajduje się on w składzie wszelakiej maści kosmetyków do pielęgnacji zarostu, głównie w olejkach do brody.
Wie o tym doskonale Dominik Kłudkiewicz, chemik, pasjonat kosmetologii i autor bloga urodaokiemfaceta.pl. Walczy on z przekonaniem, że mężczyźni nie muszą i nie chcą dbać o swoją skórę. Udowadnia, że codzienna pielęgnacja to coś, co każdy powinien stosować, bez względu na wiek i płeć. W tym celu na swoim instagramowym profilu, Dominik pokazuje różne kosmetyki, zabiegi i od czasu do czasu rozprawia się z kosmetycznymi mitami, jak to już robił w temacie parafiny.
Tym razem Dominik zadał swoim fanom pytanie, czy można kogoś, niczym w kryminalnej intrydze Agaty Christie, otruć olejkiem do brody. Należało ono do tych podchwytliwych, jak przyznaje sam autor, ale dzięki niemu okazało się, że niektórzy łatwo mylą olej rycynowy i rycynę – groźną truciznę.
Czym jeszcze różnią się te substancje, poza tym, że jedna jest bezpieczna dla zdrowia na tyle, by znaleźć się w popularnych kosmetykach, a druga wręcz przeciwnie?
Do wpisu z tą ciekawostką zapraszamy na profil Dominika @urodaokiemfaceta:
Wyświetl ten post na Instagramie