Jak na niepoprawną optymistkę przystało, i w jesiennej aurze znajdę jakieś zalety. Nie jest to trudne, bo jesień tak naprawdę lubię. Jednym z takich plusów jest bezwstydne oglądanie filmów – wrzesień, październik i listopad to właśnie ten czas, kiedy rozpoczniecie sezon na kocyk i kanapę. Są takie filmowe pozycje, które idealnie wprawiają w nastrój jesiennej melancholii.
Spis treści
„Harry Potter i Więzień Azkabanu”
„Harry Potter” to zawsze dobra odpowiedź. Zekranizowana trzecia część przygód młodych czarodziejów to kwintesencja jesieni. Z pochmurnej, deszczowej Polski można przenieść się do klimatycznego, starego zamku, w którym czuć paszteciki dyniowe, kremowe piwo i nastrój Nocy Duchów. Trochę fajniejsza wizja, no nie?
„Buntownik z wyboru”
Klasyczna jesień w Nowej Anglii na błoniach prywatnych uczelni. Niezwykle utalentowany chłopak z problemami (Matt Damon) zostaje dostrzeżony przez profesora matematyki. Zaczyna pracować z nim równie ekscentryczny wykładowca psychologii (Robin Williams), aby pomóc mu z zrealizowaniu jego potencjału. To taka klasyka amerykańskiego kina, która bezkompromisowo pomoże Wam wjechać w jesienną atmosferę.
„Hokus Pokus”
Halloween nie jest naszym świętem, ale chyba każdy z nas choć odrobinę fascynował się tym amerykańskim zwyczajem. Skojarzenie jest więc nierozrywalne. A jak jesień, to właśnie Halloween. Z wielu, wielu filmów, których akcja toczy się właśnie 31 października, warto wracać do perełki z lat 90. – „Hokus Pokus”. Siostry Sanderson, czarownice z Salem, wracają w halloweenową noc, a amerykańskiej tandecie tych czasów nie będzie końca.
„Czarownice z Eastwick”
W każdym dobrym rankingu powinna pojawić się Cher. I tu jej nie zabraknie. Ponieważ to również pozycja nawiązująca do czarów, czarownic i dziwnych wydarzeń, dlatego szczególnie dobrze ogląda się ją jesienią, kiedy wszystko krzyczy: duchy, halloween i upiory. Trzy młode kobiety o nadzwyczajnych zdolnościach zostają uwiedzione przez Daryla, w tej roli diabelsko dobry Nicholson. Czarna komedia na ciemne wieczory.
„Osada”
Ten film albo się komuś spodobał, albo bardzo nie. Osobiście nie wiem co może przeszkadzać w „Osadzie”. To thriller o budującym napięciu, osadzony w dziwnej, pogańskiej wiosce skąpanej jesiennymi liśćmi i ciepłym światłem. Jest ciekawa historia, dobra obsada i dreszcze. A dreszcze najlepiej przeżywać pod jesiennym kocykiem.
Z chęcią dodałabym jeszcze (bardzo subiektywnie) „Chłopców z ferajny” czy „Władcę Pierścieni: Dwie wieże”, z uwagi na fakt, że to zawsze dobre wybory! Zwłaszcza kiedy macie dużo czasu, aby zakopać się pod kocem.