Jesień do łatwych pór nie należy. Od ciemnych i mokrych poranków, po ciemne i mokre wieczory. Często wracając z biura liczymy na światło inne niż to płynące z monitora. A jego brak daje nam łatwo w kość. Ale nie dajmy się – są sposoby na rozbudzenie smutnego ciała i ducha i wcale nie musi to być bilet w jedną stronę na Wyspy Kanaryjskie.
Spis treści
Kontrolowana aktywność
Bo taką proponuje nam Agnieszka, autorka jednego z naszych zaprzyjaźnionych blogów. Life Managerka przyznaje, że jeszcze 10 lat temu sama wracała z fotela biurowego na domową kanapę i tak zastygała na część jesieni. Jednak w inspirującym wpisie o aktywności w tych trudnych miesiącach (całość przeczytacie tutaj) proponuje bardzo fajny i kontrolowany skok w zdrowe życie jesienią. Przede wszystkim ważne, aby postawić sobie kilka planów, które będziemy realizować. Mogą być to dłuższe niż zwykle spacery z psem, nowy rodzaj jogi czy basen. Do wpisu dołączony jest jeszcze jeden bajer – rozkład jazdy! Czyli pomocny harmonogram, który zapełnić możemy własnymi aktywnymi planami. Pomaga to wprowadzić porządek i konsekwentnie realizować plan. Co jeszcze poleca Life Managerka? Wypełnianie tygodników zrealizowanymi celami i dzieleniem się nimi na platformach społecznościowych. I nie chodzi tu o przechwalanie, ale o małe brawo dla samego siebie i szansę zmotywowania innych do podjęcia aktywnej jesieni. Czad!
Jesienna Lista Przeżyć
Przeżyć jesień to faktycznie wyczyn. Ale nie o tym mowa. Na blogu Mamagerki natknęłam się na bardzo intrygujący wpis (zobaczcie sami tutaj). Jesienna Lista Przeżyć to mały hołd dla tej smutnej, ale pięknej pory roku. Bo umysł i nasze emocje też trzeba karmić. Alternatywna wersja noworocznych postanowień to takie cele, które stawiamy sobie właśnie w porze deszczu i słoty. Możecie listę podzielić na dowolne kategorie i wypisać wszystko, co tylko przyjdzie Wam do głowy. Autorka wpisu chciałaby na przykład uporządkować filmy i zdjęcia z wakacji (ja też!), pójść na grzyby czy robić codziennie 10 tysięcy kroków. A co mogłoby być na mojej liście? Na pewno chciałabym więcej gotować, częściej odwiedzać babcię i nadrobić wszystkie filmowe zaległości. Możecie sięgać głębiej. Taka lista to nie tylko przyziemne marzenia, ale też praca nad sobą i swoim charakterem czy totalna zmiana życia o 180 stopni. Ograniczeń… nie ma.
Co łączy łyżkę i jesień?
Je-sie-nią. Kiedy już otrząśniecie się po tym sucharze, to pomyślcie, ile cudownego jedzenia towarzyszy nam właśnie teraz. Bo jesień to dynia i pyszne przetwory i dania, które możemy z niej zrobić. Śliwki, jabłka, gruszki czy po prostu ciepłe dania jednogarnkowe, które przyjemnie rozgrzewają nas w deszczowe wieczory. A piszę o tym dlatego, bo zdrowie psychiczne i fizyczne ściśle zależne jest od tego, co jemy. Zwróciła na to uwagę również Magda z bloga Lekka Przesada. Dla niej zupa dyniowa to jak seans Kevina w Boże Narodzenie. Dla mnie to owsianka z wieloma dodatkami stanowi początek jesieni i zimnych poranków. Teraz szczególnie ważne jest, aby dostarczać organizmowi witamin i sił, czy po prostu rozpieszczać się co jakiś czas ulubionymi potrawami. Nigdy zbyt wiele naturalnej suplementacji wodą z imbirem, miodem i cytryną lub warzywami korzennymi, z których zrobimy pożywne kremy.
Nie traktujmy jesieni jak wroga. Znajdźmy w niej dobre strony! Przede wszystkim jesień dotrzymuje słowa – co roku możemy liczyć na deszcz i szarość, a nie tak jak w przypadku zimy, która nie jest już śnieżna i w zasadzie jest porą nijaką. Także nasza piękna polska jesień to szansa na zrobienie czegoś dla siebie, bo i tak siedzimy w domu. Ale to nie wakacje od aktywności psychicznej i fizycznej, więc pamiętajcie, że bycie lwem kanapowym to nie taki dobry tytuł, jakby się wydawało.