Spis treści
Madka, jako matka roszczeniowa
Jeden z wizerunków madki polki jednoznacznie kojarzy się z roszczeniową postawą i nastawieniem „dej, bo mi się należy”. Madki nie mówią „proszę” czy „dziękuję”, czy nawet „dzień dobry”. Madki żądają, bo im się należy. Wiele osób uważa, że program 500+, a dziś już 800+ tylko utwierdził roszczeniowe matki w przekonaniu, że należy im się więcej niż tym bezdzietnym.
W sieci można przeczytać wiele opowieści o madkach roszczeniowych. A to, że nie mają wcale zamiaru podjąć pracy zarobkowej, bo przecież mają dzieci, więc im się należy. A to, że pod różnego rodzaju ogłoszeniami sprzedażowymi zgłaszają się z żądaniem, że one chciałyby tę rzecz za darmo. Bo dziecko mają, a dziecko potrzebuje.
Gdzie najczęściej można spotkać madki roszczeniowe? Na różnego rodzaju grupach i portalach sprzedażowych, gdzie pokazują swoje najgorsze oblicza. Rozpoznać można je po gęsto występujących błędach ortograficznych i wyłaniającym się z każdej wypowiedzi, wszechobecnym DEJ.
Madka, jako matka, która zawsze wie lepiej
Drugi typ madki to madka dyskutująca – ta, która zawsze wie lepiej. Najłatwiej spotkać ją na różnego rodzaju grupach i forach dyskusyjnych.
Ktoś wrzuci zdjęcie dziecka w foteliku samochodowym? To dziecko powinno jeszcze jeździć tyłem!
Ktoś poprosi o polecenie dobrych gotowych dań dla niemowląt w słoiczkach? Po co, przecież można marcheweczkę z ziemniaczkiem samemu ugotować.
Ktoś wrzuci zdjęcie z dzieckiem w nosidle? To nie lepiej w chuście?
Madka dyskutująca zawsze wie lepiej, a jej dziecko zawsze jest NAJ. Najmądrzejsze, najzabawniejsze i najsprytniejsze. I zawsze niewinne. To typ madki, którą można czasami spotkać w realu, np. na placu zabaw. To ten typ, który na uwagę „pani syn zrobił kupę na środku sklepu” odpowie „no i co z tego, przecież to tylko dziecko”.
Madka, jako po prostu matka
Te madki z dwóch powyższych opisów istnieją i mają się bardzo dobrze. Nietrudno je zauważyć – wystarczy, że rozejrzysz się wokół siebie.
Ale niestety coraz częściej wizerunek madki roszczeniowej i madki dyskutującej zlewa się z… po prostu matką, która spędza czas ze swoim dzieckiem.
Takiej matce dowala się w sieci za wiele sytuacji. Na przykład za to, że prowadzi wózek i gapi się w telefon. A może to jej jedyny moment, by przeglądnąć szybko to, co dzieje się w sieci, sprawdzić maila albo opłacić rachunki? Albo za to, że przewija dziecko w miejscu, które nie jest do tego do końca dostosowane. A może zwyczajnie w okolicy NIE BYŁO lepszego miejsca, a wielka kupa w pampersie nie lubi długo czekać. Albo za to, że przyszła z dzieckiem do kawiarni, a dziecko płacze. A może to właśnie w tym momencie ta świeżo upieczona mama pragnęła desperacko poczuć się znów jak człowiek, jak kobieta, a nie tylko jak mama?
Łatwo przychodzi nam ocenianie i szufladkowanie innych na podstawie jednej chwili, która mignie nam przed oczami. Zanim jednak fukniemy w stronę takiej mamy, że pfff, madka niech z bombelkiem lepiej w domu zostanie, jak nie umie się zachować, zastanówmy się, co taka kobieta właśnie czuje. I czy na pewno powinniśmy wyciągać wnioski po jednej zauważonej sytuacji