Spis treści
Jak pokolenie Z rozumie autentyczność w sieci?
Są technologicznie biegli i niezwykle elastyczni – pokolenie Z patrzy na influencing zupełnie inaczej niż millensialsi czy boomerzy. Nie dziwią więc wyniki badania przeprowadzonego przez Sprout Social, z którego wynika, że zetki nie mają problemu ze zjawiskiem komputerowo wygenerowanych blogerów.
Jest nawet ciekawiej – aż 46% respondentów z pokolenia Z zadeklarowało większe zainteresowanie marką, jeżeli reklamowana byłaby przez influencera stworzonego przez AI. Można więc wnioskować, że taka forma przekazu i jego oryginalność po prostu przyciąga uwagę zetek, a to dla każdego marketera na pewno na wagę złota.
Ten luźny wniosek potwierdza też szokujący procent odpowiedzi na pytanie dotyczące samej autentyczności influencerów. Aż 47% respondentów-zetek patrzy nie na prawdziwość internetowych twórców, a na liczbę ich obserwujących i częstotliwość publikowania. To treści i wartości są istotne dla tego cyfrowego pokolenia, a nie ich fizyczność czy potwierdzona autentyczność. Jeżeli dzieje się, jest zaangażowanie i regularność postów – wszystko gra!
Millenialsi – na straży autentyczności
Dla pokolenia millenialsów internetowa autentyczność była praktycznie budulcem wizerunku – tak blogera, jak i marek. I chyba pozostało tak do tej pory. Lubimy opinie tych, którzy nie reklamują wszystkiego. Influencer jest dla nas nie tylko zawodem, ale człowiekiem, z którym chcemy się utożsamić i lepiej go poznać. A na produkt czy markę spojrzymy pozytywnie, jeżeli jej ambasador jest odpowiednio dobrany, autentyczny i… faktycznie istnieje.
Millenialsi nie patrzą na krótkotrwałe związki z marką i jakość prezentowanego materiału. Oczekują spójności, transparentności i szczerości. Pamiętają czasy, kiedy bloger był influencerem tylko po godzinach, a swój content robił raczej z pasji, a nie dla pieniędzy i rozgłosu. Te wartości znacznie utrudniają markom dotarcie do tego pokolenia, bo influencer wygenerowany przez AI po prostu nie ma racji bytu.
Czy wirtualny influencer zadomowi się w naszym świecie?
Influencer stworzony przez AI raczej nie zostanie potraktowany poważnie przez starsze pokolenia. Jako ciekawostka – na pewno zbierze dobre zasięgi, ale czy otrzyma sympatię boomera czy milenialsa? Z tym już ciężej. To jednak nie zniechęca producentów. Co jakiś czas w sieci pojawiają się wirtualni influencerzy, właśnie jako narzędzie w rękach marek.
Jaki jest tego cel? Przede wszystkim – takiego influencera można w 100% kontrolować. Będzie mówił i robił co chcemy i nie zaliczy wtopy. Nie odejdzie do konkurencji i nie przeżyje kryzysu wizerunkowego. Co ciekawego w takiej postaci? Być może niewiele, ale jak pokazują wcześniej wspomniane badania – zetkom może to wystarczyć.
Jakie pokolenie, tacy influencerzy. I chyba nic w tym złego. Sama idea blogerów i twórców cyfrowych jest prosta – mają wywierać wpływ. Jeżeli młodsze pokolenia witają internetowych celebrytów w pełni stworzonych przez AI, to rola jest spełniona.