Spis treści
Mięso z laboratorium – jest się czego bać?
Absolutnie nie, choć nazwa może faktycznie zniechęcać. Mięso hodowane komórkowo to produkt, który może zrewolucjonizować to, jak jemy i jak postrzegamy zamienniki tradycyjnych potraw odzwierzęcych. Produkowane jest w laboratoryjnych maszynach, które przypominają te wykorzystywane do fermentacji piwa.
Do stworzenia takiego ,,sztucznego’’ mięsa potrzebna jest mała próbka komórek zwierzęcych, które następnie rosną w specjalnych kultywatorach. Karmione są białkiem, wodą, witaminami, minerałami, węglowodanami i tłuszczami. W efekcie powstaje produkt, który smakuje i wygląda zupełnie jak prawdziwe mięso. A to wszystko możliwe jest nawet w 3 tygodnie, bo tyle zajmuje wyprodukowanie laboratoryjnego mięsa z kurczaka.
Polacy chcą spróbować mięsa z laboratorium
Kiełbaski z boczniaków czy burgery sojowe to dla nas Polaków żadna nowość. Wegańskie produkty cieszą się dużą popularnością, a sięgają po nie nawet mięsożercy, którzy polubili te smaki lub zaczęli po prostu ograniczać spożywanie żywności odzwierzęcej. Jak zareagowaliśmy na pomysł sprzedaży mięsa hodowanego w laboratorium? Zadziwiająco pozytywnie!
W badaniu przeprowadzonym dla Good Food Institute Europe okazało się, że 54% Polaków chętnie spróbuje takiego mięsa, a co czwarty rozważy zastąpienie normalnego mięsa właśnie takim. Połowa respondentów przyznała, że jemy zbyt dużo mięsa, a także że ma w planach redukcję spożycia mięsa w ciągu najbliższych dwóch lat.
Jaką przyszłość ma mięso z laboratorium?
Choć tak duża część z nas chciałaby spróbować mięsa hodowanego komórkowo, to musimy jeszcze poczekać. Na ten moment rozwiązanie to dostępne jest w niewielu miejscach, ale pozytywny odbiór w USA i Singapurze dobrze wróży. W Europie mamy już ponad 50 startupów, które pracują nad produkcją idealnego mięsa hodowanego komórkowo.
Oczywiście zanim taki produkt trafi do sklepów i restauracji, czeka go szereg poważnych badań. Rygorystyczne testy zgodności z przepisami Unii Europejskiej mają zapewnić bezpieczeństwo takiego mięsa, więc przed producentami jeszcze długa droga.
Co dobrego zrobi taka alternatywa?
Jest jednak na co czekać, bo choć o smaku czy wyglądzie takiego mięsa możemy sobie gdybać, tak o zaletach dla środowiska już nie musimy – jest ich całe mnóstwo i widać je już teraz. To przede wszystkim znaczna poprawa stanu i dobrobytu zwierząt. Do wyprodukowania takiego mięsa potrzeba jedynie niewielkich próbek komórek, więc ukróci to często bestialskie procesy hodowlane, które następnie kończą się ubojem.
Do tego dochodzą kwestie ekologiczne. Do wyprodukowania mięsa wołowego z komórek potrzeba o połowę mniej wody, a do tego odchodzą aspekty zanieczyszczania wód. W dodatku zostają zaoszczędzone tysiące hektarów ziemi, na których dochodzi do wycinki drzew i innych roślin, aby utworzyć hodowle tradycyjne. No i emisja CO2, która przy mięsie hodowanym w laboratorium ma szansę zostać diametralnie zredukowana.
Przyszłość wolna od męki zwierząt, chemikaliów w jedzeniu i zrujnowanego ekosystemu brzmi naprawdę rewelacyjnie, a otwartość ludzi na takie rozwiązanie pozytywnie zaskakuje. Teraz zostaje tylko trzymanie kciuków, aby ten piękny scenariusz faktycznie doszedł do realizacji.