Będą Państwo zaskoczeni! Podobnie jak ja, kiedy dzisiaj o świecie natrafiłam na ten post. Człowiek stara się jak może, wybierając w sklepach produkty z oznaczeniem bio czy eko, a tu okazuje się, że z ekologicznym podejściem mogą mieć one naprawdę niewiele wspólnego… Jak to możliwe?
Paulina Górska – ekoaktywistka, autorka m.in. bloga paulinagorska.com oraz instagramowego profilu eko.paulinagorska, opublikowała wczoraj bardzo niepokojący post dotyczący greenwashingu (to takie zjawisko „ekościemy” – w dłuższym skrócie: producent obkleja swój produkt w naklejki świadczące o ich ekologicznym pochodzeniu tylko po to, aby wydał się on atrakcyjniejszy dla osób, które stawiają na to, co jest przyjazne środowisku / w krótszym: po prostu nas oszukuje). Okazuje się bowiem, że aż 42% deklaracji mówiących o tym, że dany produkt jest „przyjazny środowisku”, to deklaracje niezgodne z prawdą! To niestety nie wszystko.
Przeczytajcie cały post Pauliny, a potem zajrzyjcie do jej stories. Są tam logotypy certyfikatów, które naprawdę świadczą o tym, iż coś zostało wyprodukowane przy zachowaniu wszelkich zasad zgodności z naturą oraz tych, na które nie mają żadnej wartości!