Dziś trudno powiedzieć na temat wychowywania dziecka coś, co nie spotka się z krytyką. Podobnie jest z ocenami i tymi osławionymi paskami na świadectwie, które już dziś, w przededniu zakończenia roku szkolnego, wzbudzają tyle emocji. I to – co ciekawe – nie wśród dzieci, a wśród ich rodziców.
Spis treści
O co tyle szumu?
A no o to, że przecież oceny nie są wyznacznikiem inteligencji dziecka. Że nie powinny definiować sposobu, w jaki uczeń myśli o sobie. Że dzisiejsza szkoła nie przygotowuje dzieci do życia, tylko uczy nauki na blachę. Że można inaczej, że przecież w krajach w skandynawskich to potrafią bez ocen i dzieci pięknie się rozwijają.
I ja się z tym wszystkim zgadzam. Ale czy faktycznie te nasze dwa czerwone paski na świadectwie zasługują na aż taki bojkot? Czy rodzic nie może pochwalić się, że jego dziecko otrzymało świadectwo z wyróżnieniem, bo zostanie niemal zjedzony przez innych? Zobacz, co na ten temat pisze na swoim Instagramie Dagmara Hicks z bloga Cała Reszta.
Z ocenami spotykamy się przez całe życie
Żyjemy w systemie, w którym szkolne oceny się liczą i nic nie wskazuje na to, by w najbliższych latach miało się to zmienić. Są potrzebne do tego, by dostać się do dobrego liceum, a później – być może – na wymarzone studia. Dziecko, które marzy o tym, by zostać lekarzem, bez dobrych ocen nie będzie miało na to większych szans.
Czerwony pasek to nagroda, wyróżnienie. Dla niektórych ważna, dla innych zupełnie nie. Tak samo, jak wyróżnieniem może być również nagroda wygrana w konkursie czy premia od szefa za dobrze wykonaną pracę. Dlaczego więc aż tak bardzo dążymy do tego, by całkowicie odciąć dzieci w wieku, które przygotowują się do wyboru liceum, od jakiegokolwiek wartościowania i oceniania ich pracy oraz zaangażowania?
I oczywiście – są dzieci, których praca w przyszłości nie będzie oceniana przez szefa, bo będą prowadziły własne biznesy… ale czy te biznesy również nie będą oceniane? Przez klientów, odbiorców, użytkowników projektowanych systemów?
Myślę sobie więc, że po prostu nie dajmy się zwariować. Młodzież nie musi być geniuszami w każdej dziedzinie i nie warto na siłę naciskać na jak najlepsze oceny. Ale jeśli dziecko uwielbia np. przedmioty ścisłe, może warto zachęcić go do sięgania po więcej? Oceny przyjdą same, a za nimi satysfakcja i być może w przyszłości całkiem satysfakcjonująca praca zgodna z zainteresowaniami.