W erze zero waste to marnowanie żywności nadal jest solą w oku każdego odpowiedzialnego obywatela. Ciężko nam zmienić nawyki, a jeszcze ciężej, kiedy nie mamy praktycznie żadnego wsparcia od instytucji czy reszty społeczeństwa. Ale da się mądrzej kupować, gotować i redukować – sprawdzamy jak.
Spis treści
Nie marnujemy szans na marnowanie żywności
Chodzimy do second-handów, segregujemy śmieci, dłużej cieszymy się elektroniką, ale to nadal mało patrząc na wyniki światowych rankingów w marnowaniu żywności. W 2022 roku opublikowano badania Eurostatu, z których wynika, że przeciętny Europejczyk marnuje rocznie aż 127 kilogramów jedzenia – czytamy na portalu Obserwator Gospodarczy. Ranking wygrywają Słoweńcy, którzy statystycznie marnują tylko połowę tej ilości. Za to na samym dnie zestawienia mamy Cypr – tam wyrzuca się nawet 397 kg żywności per osoba!
Każdego tygodnia na europejskie wysypiska trafia ponad 1 mln ton jedzenia
My w Polsce nie mamy się czym chwalić. Zajęliśmy 16. z 24 miejsc z wynikiem 106 kg na osobę. Najwięcej żywności marnujemy w gospodarstwach domowych, a nie jak można by pomyśleć – w branży gastronomicznej, usługach czy marketach. Pandemia miała przyczynić się do pogłębienia naszych złych nawyków, a my sami chętnie krytykowaliśmy np. marnujące się pieczywo z piekarni, ale już nie wyrzucane zawartości naszych lodówek.
Czemu marnujemy tyle żywności i co najczęściej trafia do śmieci?
Zanim zaczniemy działać mądrzej, warto przyjrzeć się powodom, dla których w ogóle otwieramy kosz na śmieci i opróżniamy do niego lodówkę. Na blogu Agaty Berry czytamy, że jedną z głównych przyczyn jest data ważności, którą często przegapiamy. Głodni, często robimy zakupy na głupka, a potem zapominamy o połowie żywności i nie wyrabiamy się ze spożyciem jej na czas. Inne powody to: niewłaściwe przechowywanie
- Kupowanie żywności słabej jakości
- Kupowanie za dużo
- Brak pomysłów na wykorzystanie żywności
A co najczęściej trafia do śmietnika? Oczywiście pieczywo, bo kochamy świeże bułeczki, ale już te na drugi dzień – to tak średnio. Następnie owoce i wędliny, warzywa (zwłaszcza ziemniaki), jogurty (obiecujesz sobie, że wybierzesz go na drugie śniadanie, a wiadomo, że kupujesz gotową kanapkę…) i sery oraz mięso.
Co możemy realnie zrobić, aby marnować mniej jedzenia?
Niestety jako jednostka niewiele zrobimy, aby wpłynąć na wielkie koncerny lub naszych sąsiadów. Ale akurat problem marnowania żywności może być redukowany działaniami jednej osoby – bo zaczynamy od samych siebie, a ratujemy kilogramy, co można łatwo wyliczyć. Oto kilka pomysłów na ograniczenie wyrzucania jedzenia.
- Róbmy kilkudniowe menu i listy zakupów – dzięki temu jak po sznurku kupimy tylko potrzebne produkty i to w rozsądnych ilościach. Osobiste menu będzie sprawiało nam frajdę, da poczucie dumy, motywacji i zorganizowania. Do tego nie będziemy każdego dnia włóczyli się po marketach, a potem w kuchni, myśląc co by tu zrobić na jutrzejszy lunch.
- Nauczmy się mądrych porcji. Nie kupujmy ogromnych porcji tylko dlatego, że są w promocji. Zobaczmy, ile realnie zjadamy na obiad, a wejdzie to w nawyk. Możemy zdziwić się, ile tak realnie zjadamy, aby się najeść.
- Pokochajmy resztki. To, że został nam kurczak ze wczoraj nie znaczy, że jutro będzie do wyrzucenia. Wiele z produktów, nawet tych obrobionych, możemy wykorzystać na zupełnie inny sposób, a tym damy im drugie życie.
- Na koniec – sprawdzajmy daty przydatności i przechowujmy jedzenie tak, jak powinno to być robione. Przedłużymy ich życie, a także zaplanujemy co i kiedy zjeść, żeby zdążyć przed datą ważności.
Wszyscy dobrze wiemy, jakim problemem i bólem jest wyrzucanie żywności. Żyłka nam pulsuje, kiedy czytamy o marnowaniu jedzenia przez markety czy knajpy. Mamy w głowie plan ratunku i od razu widzimy siebie, nurkującego w śmietnikach. W teorii, bo w praktyce nie robimy nic. Dlatego zacznijmy od własnego domu, a potem… może być jeszcze lepiej.