Już od ogłoszenia decyzji o uruchomieniu Pracowniczych Planów Kapitałowych pewnym było, że będzie to produkt finansowy, który mocno podzieli nasze społeczeństwo. I o ile osoby umiejące liczyć szybko dostrzegły, że uczestnictwo w nim się po prostu opłaca, byli i tacy, którzy nauczeni doświadczeniami z lat ubiegłych, zaczęli obawiać się, że państwo znów położy łapę na oszczędnościach Polaków. Czy jednak za sprawą naprawdę dobrych wyników finansowych jeszcze więcej osób przekona się do tej formy odkładania na przyszłość?
Z pewnością nikogo nie trzeba przekonywać do tego, że oszczędzanie – jeśli tylko możemy sobie na nie pozwolić – zawsze się opłaca. Zamiast jednak chować pieniądze do skarpety i patrzeć, jak zjada je inflacja albo przetrzymywać je na niskooprocentowanej lokacie w banku, warto postawić na rozwiązanie dające naprawdę solidną stopę zwrotu.
Takim produktem finansowym są chociażby budzące wątpliwości wielu Polaków Pracownicze Plany Kapitałowe, do których to w marcu ponownie zostały zapisane osoby składające deklarację o rezygnacji z dokonywania wpłat przed czterema laty. Do pobieranych nam środków otrzymujemy przecież „przymusową podwyżkę” ze strony pracodawcy.
Liczby mówią same za siebie
Jak możemy przeczytać we wpisie Jakuba Jaszczuka z bloga Subiektywnieofinansach.pl, na koniec ubiegłego roku w funduszach Pracowniczych Planów Kapitałowych Polacy zgromadzili 12 miliardów złotych, co w skali miesiąca daje około 430 mln złotych wpłat. Ponowny autozapis spowodował, że miesięczne wpływy wzrosły mniej więcej o 100 milionów złotych!
Nie chcę Was tutaj przesadnie zamęczać zbyt dużą liczbą danych, bowiem wszystko znajdziecie w powyższym wpisie. Aby jednak zobrazować, jak wygląda opłacalność uczestnictwa w PPK, podam, że łączna wartość aktywów zebranych na koniec czerwca wzrosła aż o 40 procent w pół roku do kwoty 16,7 mld.
Część z tej kwoty to oczywiście wpłaty nowych uczestników, jednak aż 40 procent to wypracowany wynik inwestycyjny. Patrząc całościowo pracownicy wpłacili z własnej kieszeni do PPK 1,7 mld zł., zyskując dodatkowe 3 miliardy złotych.
Czy to oznacza, że chętnych do udziału w programie będzie więcej? Myślę, że już powoli oswoiliśmy się PPK i wiele osób przekonało się, że są to środki prywatne, które w każdej chwili możemy wybrać i zamknąć konto lub też systematycznie wypłacać zgromadzone oszczędności, jeśli nie mamy zaufania do władzy i boimy się, że PPK podzieli los OFE.
Ja jednak skłaniałbym się ku oszczędzaniu długoterminowemu. Skoro ufamy, że państwo nie przejmie prywatnego banku, dlaczego mamy się obawiać, że przejmie środki wpłacane na prywatny fundusz?