Komu z nas nie zdarzyło się w ostatniej chwili zmienić planów? Czasem z własnej woli, a czasem z powodu siły wyższej? Rzadko kiedy jest to miłe uczucie. Jak sobie z nim poradzić?
Jestem muzykiem i mimo (teoretycznie) z góry wiadomych terminów koncertów, jest to bardzo nieprzewidywalna praca. Np. 10 lat temu, gdy zostałam zakontraktowana na europejską trasę z artystą z Jamajki. Wizja 2 miesięcy podróżowania po Europie, koncertów praktycznie codziennie, i do tego perspektywa zarobienia milionów monet (no, w sumie bardziej miliona groszy).
Tydzień prób, żeby opanować cały materiał w jamajskim patois, odwołanie wszelkich muzycznych zobowiązań w Polsce, kupienie największej z możliwych walizek, żeby pomieścić zarówno koncertowe ciuchy, jak i wystarczający zapas zupek chińskich (główka pracuje – oprócz gaży, każdy członek zespołu miał dostawać codziennie dodatkowe 20euro do wydania na obiad, także przy 60 dniach trasy te zupki zwróciłyby mi się w max 2 dni!)
Ok, piosenki nauczone, walizka spakowana, sprawy pozałatwiane, za godzinę wsiadam w taksówkę na lotnisko. I nagle dzwoni telefon. Artysta ma problemy zdrowotne, trasa odwołana. A ja na 2-miesięcznym, bezpłatnym urlopie, z walizką wypełnioną 60-ma zupkami chińskimi.
I co teraz? No… bynajmniej nie José Carreras.
Spis treści
Jak radzić sobie ze zmianą planów?
Kiedy jesteśmy na coś nastawieni lub włożyliśmy dużo pracy/pieniędzy/czasu w doprowadzenie danej sprawy do końca, nagła zmiana planów może być niemiłym zaskoczeniem. Dopada nas złość, rozczarowanie, albo niepokój. W końcu nasz mózg nie lubi nagłych zmian i nie tak prędko pozwoli nam ruszyć dalej i odnaleźć się w nowej sytuacji.
Na szczęście nasz twórca Andrzej Tucholski, który jest psychologiem i mówcą motywacyjnym, ma sprawdzony sposób na takie sytuacje. W swoim filmie opowiada o metodzie Next Best, która zakłada, że jak już coś się wydarzy (w tym przypadku nagła zmiana planów), to należy błyskawicznie zaakceptować ten stan i przyjąć nowy plan jako ten najlepszy.
Nie ma tego złego
No ale jak ten nowy plan może być najlepszy, skoro to ten wcześniejszy był właśnie tym, na którym nam zależało? Jasne, najprawdopodobniej był, ale już go nie ma. Poświęcanie swojej uwagi i energii na rozpamiętywanie tego co było, a nie jest, niczego już nie zmieni. Może nas jedynie skutecznie odciągnąć od nowych działań i zepsuć nam nastrój.
Żałuję, że nie znałam metody przedstawionej przez Andrzeja w chwili, gdy zostałam na lodzie z walizką pełną zupek chińskich. Trochę mi zajęło, zanim zaczęłam działać. Jednak w końcu się pozbierałam i okazało się, że znalazłam na miejscu o wiele lepiej płatne zlecenia i to z gwarancją, że na pewno się odbędą. Także po jakimś czasie doszłam do punktu, w którym byłam wdzięczna, że plan A nie wypalił!
Dodam tylko, że trasa artysty ostatecznie się odbyła w późniejszym terminie, ale już bez mojego udziału i zahaczyła o USA. W którymś momencie cały zespół trafił do aresztu gdzieś w Teksasie i choć wyszli z niego bez zarzutów, to zostali deportowani bez możliwości ponownego ubiegania się o wizę.
Warto szukać pozytywów w nowej sytuacji. Być może nie będzie taka, jak sobie zaplanowaliśmy, ale jedynie od naszego nastawienia zależy, czy nagła zmiana planów ostatecznie wyjdzie nam na dobre. No bo w sumie zawsze lepiej zostać z niepotrzebnymi i nadprogramowymi 60-ma zupkami chińskimi, niż siedzieć w areszcie gdzieś w Teksasie.