Hannibal Lecter, Patrick Bateman – popkultura często raczy nas historiami o pozbawionych empatii psychopatycznych mordercach. Czy ludzi z takimi skłonnościami już się tacy rodzą? Czy każdy może stać się psychopatą? Norwescy uczeni wzięli to zagadnienie pod lupę.
Aina Gullhaugen wraz ze swoim zespołem z Norweskiego Uniwersytetu Nauki i Technologii, zebrała wszystkie prowadzone dotychczas badania nad problemem psychopatii. Wyniki owych badań wskazywało na jedno – duży wpływ na rozwój osobowości psychopatycznej, ma relacja z rodzicami i sposób w jaki byli wychowywani przyszli mordercy.
Gullhagen przyznała, że wśród przebadanych przez siebie osób, przebywających w norweskich więzieniach, lwia część doświadczyła znęcania się przez przynajmniej jednego z rodziców – psychicznie lub fizycznie. Złe traktowanie ze strony najbliższych miało duży wpływ na rozbudzenie w chorych uczucia bezwzględności i skutecznie pozbawiło ich empatii. Bardzo często dzieci, które wzrastają w domu pełnym przemocy, nie mogąc się przed nią bronić, wyżywają się na innych, słabszych, poza domem – jest to taki sposób na poradzenie sobie ze strachem i bólem.
Ponadto innym wspólnym mianownikiem badanych przez ekspertkę osób, było wzrastanie w tzw. toksycznym środowisku. O co chodzi?
Na pierwszy rzut oka można pomyśleć, że chodzi o dzieci, które były całkowicie ignorowane przez swoich rodziców, zaniedbywane lub pozostawione same sobie. Dzieci, które wzrastały z rodzicami, którzy zawsze pozostawali gdzieś daleko. Oczywiście, to też może mieć wpływ rozwoju psychicznego dziecka. Ale druga strona medalu – czyli rodzice nadopiekuńczy, zamykający swoje pociechy w szklanym kloszu – też mogą okazać się toksyczni. Nieustanna kontrola, wyręczanie dziecka we wszystkim, czy ograniczanie wolnej woli, ma niewątpliwie bardzo duże znaczenie dla rozwoju psychopatii. Wbrew pozorom takie dziecko może poczuć się odrzucone i niezrozumiane przez rodzica, co z kolei sprawi, że dziecko zacznie w bardziej bezwzględny sposób egzekwować to, czego potrzebuje.
Teoria Norweżki wskazuje zatem na to, że bycie psychopatą, nie jest kwestią samej natury, ale również sposobu wychowania. Połączenie indywidualnych cech, temperamentu, czy genetyki ma wpływ na rozwój psychopatii. Relacje między rodzicem a dzieckiem są bardzo ważne i mają ogromne znaczenie w rozwoju każdego młodego człowieka. Warto sobie to uświadomić: psychopatia to nie tylko kwestia genetyki.
Jakie jest Wasze zdanie na temat badań Ainy Gullhaugen? Podzielcie się!