Temat rosnących z miesiąca na miesiąc rat kredytów hipotecznych nie schodzi z czołówek branżowych blogów i portali. Czytamy o dramatycznej sytuacji coraz większej liczby Polaków, wyższych cenach mieszkań, ale także o rozwiązaniach, które rzekomo mają dać złapać zadłużonym finansowy oddech. Czy jednak państwo – a więc przecież każdy z nas – powinno udzielać jakiejkolwiek pomocy innym obywatelom?
Spis treści
Rośnie sceptycyzm
Aby spróbować znaleźć odpowiedź na powyższe pytanie, warto pochylić się nad tym, co o pomocy kredytobiorcom myślą sami Polacy. Maciej Bednarek z Subiektywnieofinansach.pl właśnie opublikował ciekawy wpis, z którego wynika, że jeszcze w maju większość z nas uważała, że państwo powinno pomagać kredytobiorcom. Teraz okazuje się, że zdaniem Polaków wsparcie powinny otrzymać wyłącznie osoby będące w największych tarapatach finansowych.
Oczywiście sondaże mają to do siebie, że ich margines błędu jest dość spory, jednak bez wątpienia możemy wyczytać z nich pewne tendencje. A podstawowa jest taka, że stajemy się coraz bardziej sceptyczni wobec udzielania pomocy osobom zadłużonym. Ale czy mamy się czemu dziwić?
Pomocowe absurdy
Wyobraźmy sobie sytuację, w której ktoś nie miał zdolności kredytowej na własne mieszkanie, a teraz de facto współfinansuje pomoc dla tego, kto wziął sobie kredyt za duży i ma problem z jego spłatą. Brzmi lekko mówiąc dziwnie, prawda?
Inny przykład: osoba kupująca mniejsze mieszkanie, by móc teraz spać spokojnie, ma się dokładać do kredytu osoby, która zapragnęła lokalu znacznie większego. Jeśli to uczciwe to zadłużony pod korek nie ma co obrażać się na to, że niebawem – z jego pieniędzy – zostaną sfinansowane dopłaty do węgla dla mieszkańców domów prywatnych. Oni przecież też potrzebują pomocy…
Nie jest kolorowo
Jak widzicie, stworzenie jednego skutecznego mechanizmu zapomogowego wydaje się być praktycznie niemożliwe. Zawsze znajdzie się przecież ktoś poszkodowany, dlatego na cały ten problem należy spojrzeć zdecydowanie szerzej. I rozwiązaniem tego problemy wcale nie będą powszechne kredyty mieszkaniowe o stałym oprocentowaniu.
W kwestii polityki mieszkaniowej przespaliśmy kilka ładnych dekad. Co gorsza, obecna sytuacja nie jest kolorowa ani dla posiadaczy kredytów hipotecznych ani na osób, które zdecydowały się na najem i również mierzą się z rosnącymi kosztami.
Obszerny wpis dokładnie opisujący aktualne problemy mieszkaniowe, a także dywagacje na temat tego czy mieszkanie w Polsce powinno być towarem czy prawem człowieka, znajdziecie poniżej.
Droższe kredyty, nieruchomości, ale i najem. Jak odnaleźć się w nowej rzeczywistości?
Polską drugą Nową Zelandią?
Wątpliwości w tym temacie nie mają w Nowej Zelandii, gdzie – jak informuje Maciej Jaszczuk z Subiektywnieofinansach.pl – podeszli do problemu mieszkalnictwa niezwykle poważnie. Co ważne, już teraz mogą pochwalić się pierwszymi sukcesami!
Co zrobili Nowozelandczycy? W dużym skrócie: podnieśli oprocentowanie kredytów (jest taniej niż u nas), zaostrzyli kryteria przyznawania, zmniejszyli opłacalność inwestowania w nieruchomości, podnieśli wysokość wkładu własnego (nie dla młodych) i wreszcie wprowadzili preferencje kredytowe dla rodzin. Długofalową skuteczność przeprowadzonych zmian będzie można ocenić dopiero za jakiś czas, jednak bez wątpienia problem został zauważony i ktoś postanowił się nim realnie zająć.
A co mamy u nas? Rozbudowane programy socjalne, które stanową wyłącznie pozorowaną pomoc, a w praktyce wyłącznie napędzają inflację. Jednym z nielicznych plusów obecnej sytuacji jest za to to, że wielu Polaków wreszcie przejrzało na oczy i zrozumiało, że nie liczy się to ile zarabiamy, a ile realnie możemy za to kupić.
A że z miesiąca na miesiąc coraz mniej? To tylko konsekwencja gaszenia pożaru benzyną…