Każdy z nas dobrze zna siódme przykazanie nie kradnij. Dlatego idąc po ulicy i widząc ładny samochód, po prostu nie wsiadamy do niego i nie odjeżdżamy nim w siną dal. Odwiedzając piekarnię, nie wynosimy pieczywa bez uprzedniego zapłacenia. To oczywiste zasady. Jednak, gdy mowa o treściach dostępnych w Internecie, zdarza nam się o nich zapomnieć.
W tym roku mija 30 lat, od kiedy w Polsce pojawił się dostęp do Internetu. Z jednej strony to było dawno temu, jednak z drugiej na tyle niedawno, żeby wciąż powstawały nowe ustawy dotyczące ochrony danych osobowych, czy praw autorskich. A jest co ustanawiać, bo kradniemy na potęgę. A to zabawny komiks, a to zdjęcie jelonka lub śmieszną historyjkę. Przekazywane z rąk do rąk różne treści gdzieś po drodze tracą informacje o autorze i najczęściej kończy się na podpisie źródło: Internet.
Ale jednak ktoś te treści stworzył. Poświęcił swój czas i talent, żeby podzielić się czymś wyjątkowym, niejednokrotnie dostając za to wynagrodzenie. Zdarza się, że osoby, które kradną autorom ich twórczość, same zaczynają na niej zarabiać. To tak, jakbyśmy nielegalnie wynieśli z galerii sztuki obraz i odpłatnie pokazywali go każdemu, kto mija nas na ulicy. Brzmi absurdalnie, prawda?
A jednak w przypadku treści internetowych dla wielu z nas nie jest to już takie oczywiste. Bo to coś nienamacalnego, fizycznie nie bierzemy tego do ręki i nie odbieramy autorowi. Sporo osób wychodzi też z założenia, że skoro ktoś coś w Internecie opublikował, to musi się liczyć z tym, że zostanie przekazane dalej. No nie. To wciąż kradzież. A taka jest karana.
Dokładnie opisuje to Agnieszka Wereszczaka, która jest fotografką i wielokrotnie zmagała się z kradzieżą swojej własności intelektualnej. W artykule na swoim blogu agwerblog.pl podsyła linki do specjalistycznych stron, które jednoznacznie wykazują, że kradzież zdjęć i treści w Internecie jest karalna.
Nie kradnij, udostępnij
Wielu z nas nie robi tego z premedytacją, tylko po prostu z niewiedzy. Fakt, że kradzież własności intelektualnej w Internecie jest karalna wcale nie oznacza, że nie możemy się już w ogóle dzielić materiałami, które wzbudziły nasze emocje. A to wszystko dzięki ikonce udostępnij obecnej przy treściach i zdjęciach każdego z nas na portalach społecznościowych lub blogach. Korzystając z niej automatycznie linkujemy do profilu autora. Zawsze pamiętajmy też o podpisaniu twórcy i jeśli to możliwe, wklejeniu linku do strony, z której udostępniliśmy daną treść.
Nic nie stoi również na przeszkodzie, żeby osobiście skontaktować się z danym autorem, poprosić o zgodę i uzyskać informacje, w jaki sposób chciałby być oznaczony.
Więcej na ten temat pisze nasza twórczyni Magda Więckowska z bloga magdapisze.pl. 2 lata temu wzięła udział w akcji społecznej #tworzeniekradne, która zrzeszała internetowych twórców. Celem akcji było szerzenie świadomości o prawach autorskich w Internecie i wskazanie sposobów na legalne dzielenie się materiałami różnych autorów.
Nie kradnij! Nie przypisuj sobie cudzej twórczości – #TworzeNieKradne
Pamiętajcie, że niewiedza nie zwalnia Was z obowiązku przestrzegania prawa. Dlatego, gdy następnym razem zobaczycie treść, którą chcielibyście podzielić się z innymi, to nie kradnijcie, a udostępnijcie. Pamiętajcie też o podpisaniu autora i podaniu linku do źródła.