Związek firmy SsangYong z Polską od samego początku nie należał do najłatwiejszych, ale najnowsze informacje potwierdzają, że południowokoreański producent samochodów radzi sobie nad Wisłą coraz lepiej. Czy to oznacza, że ta dla wielu osób zupełnie anonimowa marka, wreszcie zyska uznanie w oczach przeciętnego polskiego klienta?
O licznych problemach SsangYong w Polsce media rozpisywały się przez wiele miesięcy. Kiepskie wyniki sprzedaży, wypowiedzenie umowy dotychczasowemu przedstawicielowi w naszym kraju czy wreszcie niepewność dotychczasowych klientów mocno wpłynęły na nienajlepszy PR południowokoreańskiej marki, o czym również pisałem na łamach naszego linkloga.
SsangYong wraca do gry. Czy zyska uznanie w oczach polskiego klienta?
Podczas poprzedniej publikacji podkreśliłem jednak, że SsangYong nie powiedział jeszcze ostatniego słowa i zamierza do końca 2021 roku zaoferować swoim klientom 20 punktów sprzedażowo-serwisowych oraz 8 punktów serwisowych. Jak się okazuje, nie były do deklaracje bez pokrycia w rzeczywistości. Potwierdza to nasz twórca Paweł Oblizajek z MotoPodPrąd.pl.
Spis treści
Ruszyła maszyna
Z podanych przez Pawła informacji wynika, że wystarczyło 12 miesięcy, by liczba autoryzowanych punktów SsangYong została podwojona. Co ważne, nowe oddziały pojawiły się chociażby w Łodzi, Częstochowie czy Bielsku-Białej, a więc w tych miastach, w których do tej pory nie można było kupić ich pojazdów.
Co najważniejsze, udało się poprawić wyniki sprzedażowe. 15,38% więcej sprzedanych samochodów niż w roku ubiegłym musi robić wrażenie nawet pomimo kiepskiej popularności marki w naszym kraju.
Jest za co pochwalić
Najnowsze samochody produkowane przez południowokoreański koncern naprawdę mogą się podobać. A już na pewno jeśli spojrzymy na nie przez pryzmat stosunku ceny do jakości. Najlepszym uzasadnieniem tej tezy będzie recenzja czwartej generacji modelu Korando, która kilka dni temu pojawiła się na blogu MotoPodPrąd.pl.
Pojazd wreszcie wygląda, jak europejski, kompaktowy SUV i nawet pomimo sporej ilości plastiku wewnątrz, naprawdę może się podobać. Samochód oferuje wystarczający komfort podróżowania i według zapewnień autora recenzji, prowadzi się go naprawdę dobrze. Dodając do tego fakt, że wystarczy zapłacić 113 tysięcy złotych za mocno doposażoną wersję, przy dzisiejszych cenach aut, Korando wydaje się opcją naprawdę godną rozważenia.
Co dalej?
Oczywiście wcale nie spodziewam się, że dzięki Korando, sprzedaż SsangYong w Polsce nagle wystrzeli, a marka stanie w szranki ze Skodą czy Volkswagenem. Nie spodziewam się nawet, że powalczy z innymi koreańskimi producentami, jak Kia czy Hyundai.
Bez wątpienia jednak ma szansę zaznaczyć swoją pozycję na polskim rynku motoryzacyjnym, a pojazdy od SsangYong będą uznawane za naprawdę rozsądną niskobudżetową opcję zakupową.