Samochody elektryczne to zdaniem ekspertów przyszłość branży motoryzacyjnej. Zresztą już teraz widzimy, że tego typu pojazdy pojawiają się na naszych drogach coraz częściej, prężnie rozwija się także infrastruktura towarzysząca. Równocześnie jednak jesteśmy bombardowani informacjami o rosnących cenach prądu. Czy zapowiadane podwyżki będą miały przełożenie na zainteresowanie e-samochodami w Polsce?
Rozpoczynając dyskusję na temat opłacalności zakupu samochodu elektrycznego, warto zwrócić uwagę na to, jak obecnie kształtują się ceny takich pojazdów. A są one zdecydowanie wyższe niż tych napędzanych silnikami spalinowymi.
Spis treści
31 modeli
Aby mieć pełen ogląd sytuacji, warto zapoznać się z tekstem Zuzanny Krzyczkowskiej z Moto.pl (kliknij tutaj i przeczytaj). Znajdziecie w nim listę wszystkich 31 aut elektrycznych, aktualnie obecnych na polskim rynku.
I tak oto najtańsza w zestawieniu Skoda Citigo-e iV kosztuje 82 050 zł, z kolei najdroższa Tesla to już wydatek rzędu aż 412 490 zł. Jak widać, rozbieżność cen jest tutaj olbrzymia, jednak raport wyraźnie udowadnia też, że zakup nawet najtańszego „elektryka” to na polskie warunki niemały wydatek.
Kogo skuszą dopłaty?
Dla niektórych kierowców rozważających taką inwestycję pewnym pocieszeniem może być fakt, że chcąc nabyć e-samochód niedługo znów będzie można liczyć na rządowe dopłaty. Elektrowóz.pl poinformował właśnie, że powinniśmy się ich spodziewać na przełomie I i II kwartału tego roku.
I chociaż obecnie nie znamy zbyt wiele szczegółów, w kuluarach mówi się o preferencyjnych stawkach VAT czy o włączeniu do programu używanych samochodów elektrycznych, co zaś może przekonać tych jeszcze niezdecydowanych.
Więcej za prąd, więcej za przejazdy
Jest jednak jedno ale. Do tej pory najważniejszym argumentem przemawiającym za pojazdami napędzanymi na prąd – oprócz kwestii proekologicznych – było stosunkowo tanie zasilanie.
Tymczasem nie tak dawano olbrzymie ziarno niepewności zasiał Michał Lisiak z MotoRewia.pl, który powołując się na największe portale, przypomniał o planowanych podwyżkach cen prądu, które wyhamować mogą dopiero w… 2030 roku! (kliknij tutaj i dowiedz się więcej).
Wyobraźcie sobie więc całkiem realny scenariusz, z którego wynika, że przez najbliższe 9 lat ceny prądu rosną aż o 10 procent w skali roku. Oznacza to rok rocznie dziesięcioprocentowy wzrost kosztu podróżowania „elektrykiem”.
Dodając do tego wcześniejszy zakup drogiego samochodu i dość krótką żywotność wcale nie najtańszej baterii, delikatnie mówiąc wyruszamy w finansową podróż w nieznane, która na pewno nie pozostanie obojętna dla naszego portfela.
Oczywiście nie neguję samej idei przechodzenia na e-samochody, jednak nawet dysponując odpowiednią gotówką, sam wstrzymałbym się z takim zakupem i to na ładnych kilka lat…