Stoimy u progu rewolucji? Nie! Ona już się zaczęła. Coraz częściej korzystamy z możliwości, jakie daje nam sztuczna inteligencja. A to niesie za sobą nowe stanowiska z pracy. Jednym z nich jest prompt engineer.
Ostatnie miesiące przyniosły nam wiele zmian w związku z funkcjonalnością systemów AI. W nasze ręce trafiły narzędzia, takie jak Midjourney, Photoleap i ChatGPT, które na podstawie kilku komend mogą błyskawicznie wygenerować żądane przez nas teksty, obrazy, a nawet filmy. Sztuczna inteligencja bardzo szybko się uczy i z tygodnia na tydzień rezultaty są coraz lepsze.
Dla niektórych to jedynie ciekawostka i rozrywka (o czym świadczy ilość zdjęć profilowych z ulepszonym przez AI avatarem), dla innych sposób na sianie zamętu i generowanie fake newsów (gdyby nie to, że sztuczna inteligencja wciąż ma problem z generowaniem odpowiedniej liczby palców, to prawie bym się nabrała na tego papieża w białej kurtce). A dla jeszcze innych drobna pomoc w codziennej pracy (mój partner dzięki narzędziu ChatGPT tak odpicował swoje CV, że zatrudniłabym go z marszu).
Również wiele firm dostrzega w tym ogromny potencjał marketingowy, a to niesie za sobą dużą zmianę. Bo już niebawem prompt engineer, czyli osoba, która specjalizuje się we wpisywaniu konkretnych komend, może stać się bardzo pożądanym pracownikiem.
Spis treści
Kim jest prompt engineer?
Choć, jak wskazuje Wojtek Kadrys, który jest specjalistą od digital marketingu, nie ma jeszcze polskiego odpowiednika tego stanowiska, to można je przetłumaczyć jako inżynier promptów. Czym zatem jest prompt?
To konkretne komendy, które pomagają sztucznej inteligencji wygenerować dla nas określoną treść. A skoro wspomniałam już o narzędziu ChatGPT, to postanowiłam przetestować je w praktyce:
Coraz więcej firm z różnych krajów dostrzega ogromny potencjał w automatyzacji wielu swoich działań i już teraz poszukuje pracowników na stanowisko prompt engineer’a. Więcej na ten temat pisze Wojtek Kadrys:
Im więcej szczegółów, tym lepiej
Nie ukrywam, że musiałam się chwilę zmóżdżyć, żeby ChatGPT uraczył mnie powyższym opisem. Okazało się to nieco bardziej skomplikowane, niż się spodziewałam – metodą prób i błędów wpisywałam różne komendy, żeby odpowiedź w końcu mnie usatysfakcjonowała. I… no właśnie. To wyeliminowanie metody prób i błędów jest tym, co odróżnia prompt engineer’a od zwykłej użytkowniczki sieci, za jaką się uważam.
Im bardziej konkretny i szczegółowy prompt, tym bardziej precyzyjna odpowiedź, wygenerowany tekst lub obraz. I właśnie tu wkracza prompt engineer. Jego zadaniem jest tak umiejętne dobranie komend, żeby wynik był jak najbardziej zgodny z oczekiwaniami i to w jak najkrótszym czasie.
Liczy się również umiejętność przewidywania rezultatów, a co za tym idzie – przekazanie sztucznej inteligencji tak wielu szczegółowych wytycznych na raz, żeby wygenerowane informacje zawierały od razu wszystko, czego potrzebujemy
Np. korzystając z aplikacji Photoleap, która generuje obrazy na podstawie naszych komend, inny wynik otrzymamy wpisując: kot na dachu, a inny wpisując siedzący na dachu z czerwonych dachówek kot rasy perskiej. A to dopiero niewinny wstęp do możliwości, jakie daje nam sztuczna inteligencja i umiejętne stosowanie komend.
Od niewinnej zabawy z avatarami do wysokiej jakości automatyzacji procesów w wielu branżach. Już nawet nie zadaję pytania, czy to się wydarzy, bo to już się dzieje. A ten, kto wyspecjalizuje się w promptach, może mieć przed sobą bardzo, ale to bardzo świetlaną przyszłość.