Jak często zostajesz sam na sam ze swoimi myślami? Nasze mózgi bodźcowane są dziś na każdym kroku. Social media, podkasty, powiadomienia, reklamy, spotkania, krótkie filmiki, seriale… w takich warunkach bardzo często trudno jest skupić się na własnych myślach i po prostu pozwolić im płynąć. A może jednak warto?
Spis treści
Zapełniacze pustki
Czy kiedy myjesz naczynia lub wykonujesz proste domowe obowiązki, czujesz pustkę, a nawet lekki niepokój, gdy nie słyszysz w tle podkastu lub serialu? Czy kiedy chodząc po górach podczas przystanku na pięknej polance, sięgasz po telefon, zamiast po prostu być i cieszyć się chwilą?
Tak? Nic dziwnego. Wielu z nas tak ma. Uzależnienie od silnych bodźców sprawia, że nasze mózgi… nie radzą sobie ze spokojem. Brzmi absurdalnie, ale kiedy zaobserwujesz swoje schematy zachowań, być może zauważysz podobne zależności również u siebie. A ciągłe funkcjonowanie w ten sposób nie może być zdrowe.
Zostaw miejsce na myśli
Nie ma nic złego w słuchaniu ciekawych podkastów w wolnych chwilach. Nie ma też nic złego w sięganiu po telefon. Problem pojawia się wtedy, kiedy zapełniamy tę pustkę niemal za każdym razem, kiedy nasz strumień myśli ma okazję popłynąć swobodnie.
A co się stanie, jeśli zostawimy to miejsce na pustkę? Ten temat w ciekawy sposób rozwinął Andrzej Tucholski w swoim podkaście Przekonajmy Się.
Dlaczego boimy się ciszy?
Andrzej w swoim podkaście wspomina, że wiele osób świadomie lub mniej świadomie boi się ciszy dlatego, że nie wie, gdzie zaprowadzi ich własna głowa. I w tym właśnie momencie pojawia się największe wyzwanie, czyli złapane dystansu do swoich myśli.
Tłumione myśli i tak prędzej czy później wypłyną mniej lub bardziej gwałtownie. Im będą bardziej zatrzymywane w środku, tym ich wypłynięcie będzie bardziej burzliwe. Boimy się dać sobie czas na pustkę w głowie, bo myśli mogą przynieść konieczność podjęcia konkretnych działań. A tego nie chcemy. Przecież może i jest… no kiepsko, ale stabilnie. To po co drążyć? Lepiej rozproszyć uwagę kolejnym podkastem. Łatwiej poscrollować TikToka. Pewnie, że łatwiej.
Nieco łatwiej będzie również złapać inną perspektywę. Pogódźmy się w końcu z tym, że myśli to coś, co mamy, a nie coś, czym jesteśmy. Czasami warto wzruszyć ramionami na pojawiające się myśli i zaczekać, co się stanie. Jeśli te nie miną, dobrze się nimi zająć. Często jednak jest tak, że kiedy emocje opadną, zmieniają się też myśli. Ale jest jeden warunek – by emocje opadły, muszą wybrzmieć i zostać nazwane.
Spróbuj więc zostać jutro na kilka minut ze swoimi myślami i zobacz, co się stanie. Przespaceruj się bez podkastu, poleż na kanapie bez scrollowania czy posprzątaj salon bez serialu w tle. Na początku może być trudno. A później, kto wie – może Ci się spodoba?