Niby jak jest zima, to musi być zimno, ale czy musi być też szaro, smutno, nijako i dość często, mocno depresyjnie? Okazuje się, że nie. A już na pewno, nie w Szwecji.
Można kochać zimę najbardziej na świecie, a i tak trudno jest uniknąć w jej trakcie okresów, kiedy towarzyszy nam gorszy nastrój. To zupełnie zrozumiałe. Zimą dni są zdecydowanie krótsze i często mniej słoneczne. Nawet jeśli pogoda na zewnątrz jest ok, i tak trudno nam się nią nacieszyć. Wychodzimy do pracy, gdy jest jeszcze szaro, a do domu wracamy, kiedy jest po prostu ciemno.
Jeszcze gorzej mają mieszkańcy krajów położonych na północy. Przypomnijmy, że tutaj dzień trwa dosłownie kilka godzin. Biorąc pod uwagę obowiązki służbowe, naprawdę ciężko jest znaleźć w ciągu doby czas na to, by pobrać tak potrzebną do życia, energię słoneczną. Jest to jeden powodów, dla których tak wielu Szwedów cierpi na stany depresyjne. Szacuje się, że aż 9.5% Skandynawów, może odczuwać tzw. sezonowe zaburzenia nastroju, które są naturalnym efektem ograniczonego dostępu do naturalnego, słonecznego światła.
Czy można to zmienić?
Okazuje się, że tak! Świetny pomysł na walkę z zimowym wahaniem nastrojów, znalazła niewielka, lokalna firma energetyczna, działająca w szwedzkim mieście Umea. Jej pracownicy zamontowali na przystankach autobusowych specjalne lampy, które imitują światło dzienne. Taki efekt udało się osiągnąć dzięki zastosowaniu żarówek, których na co dzień używa się w fototerapii.
Jak łatwo się domyślić, akcja firmy Umea Energi była po prostu trwającą kilka tygodni, kampanią reklamową. Trzeba jednak przyznać, że rzadko która firma podsuwa w swoich działaniach tak nietypowe rozwiązania, z których śmiało czerpać może w zasadzie każde miasto.
Myślicie, że w Polsce takie przystanki autobusowe cieszyłyby się powodzeniem? Przy obecnych temperaturach i nastrojach Polaków, to chyba więcej niż pewne!