Historia stara jak świat. Płomienny romans, zapewnienia o zaangażowaniu, narzekanie na żonę (albo męża – bo przecież działa to w obie strony), roztaczanie wizji przyszłości, a po jakimś czasie… powrót z podkulonym ogonem do żony/męża i dzieci. Dlaczego romanse tak często kończą się w taki sposób?
Spis treści
Obiecanki cacanki
Nie kocham jej już od dawna. W ogóle nam się nie układa. On mnie w ogóle nie docenia. Wszystko, co było między nami, już się wypaliło. Kochanki i kochankowie na całym świecie wikłający się z romans z żonatymi czy mężatkami słyszą te same lub podobne słowa. I nadal wierzą. W to, że romans zamieni się w nowy, trwały związek. A małżeństwo pójdzie w odstawkę.
Tylko że ten moment cały czas się odwleka. No bo dzieci przecież jeszcze małe. No bo kredyt. Bo mieszkanie dopiero do wyremontowane.
A jak jest naprawdę? O tym, dlaczego mąż/żona finalnie często wracają do domu opowiada psycholożka Barbara Joanna Strójwąs na profilu trudnasztuka.
Okazuje się, że za takimi powrotami zazwyczaj nie stoją kredyty czy nawet dzieci. Zwykle jest to zaangażowanie emocjonalne w związek, który może trochę zaczął się nudzić, ale nadal jest ważny – najważniejszy. Jest wspólna historia, którą trudno wymazać. Romans to miła odskocznia, ale w założeniu jest to układ, w którym nie powinno się mieć wobec siebie oczekiwań.
A oczekiwania się pojawiają
Im romans trwa dłużej, tym jednej osobie zaczyna coraz bardziej zależeć i zwykle tą osobą jest właśnie kochanek/kochanka, która czeka, aż partner zostawi rodzinę i zacznie budować nowy związek. Oczywiście – zdarzają się historie z happy endem (jeśli można to tak w ogóle nazwać), w których kochankowie angażują się na tyle, że zrywają ze swoim życiem i zaczynają budować nowe. Ale te przypadki to jednostki. Zwykle kończy się tak, że mąż wraca do żony lub żona do męża. Często w momencie, kiedy druga osoba w małżeństwie zaczyna coś podejrzewać lub odkrywa prawdę. Wtedy przychodzi czas na być albo nie być.
Romans to pożądanie i dreszczyk emocji. Często bez głębszego zaangażowania i miłości. Faza zauroczenia jest przyjemna i fascynująca, ale często trzeba zapłacić za nią sporą cenę. I dotyczy to obu stron – zarówno uwikłanych w romans mężatek i żonatych, jak i kochanków i kochanki.