Wydawałoby się, że szkolny mecz powinien emocjonować głównie samych zainteresowanych, czyli dzieci. W końcu te zajęcia są dla nich, by rozwijały swoją pasję do sportu, zaś pierwsze porażki i zwycięstwa są dla kilkulatków naprawdę mocnym przeżyciem. Jak się okazuje, emocje udzielają się też rodzicom. Niestety, nie zawsze pozytywnie.
Dzieci potrafią zmieniać swoje marzenia i plany na przyszłość, jak rękawiczki. Na jesieni prowadzicie pociechę na zajęcia rysunku, tylko po to, by jeszcze przed końcem roku przepisać ją na francuski, a z początkiem wiosny dowiedzieć się, że najbardziej na świecie chciałaby trenować piłkę nożną. I to jest super, bo przecież o to w tych zajęciach chodzi, żeby dziecko miało okazję spróbować nowych rzeczy i zdecydować, co sprawia mu najwięcej radości. Zadaniem rodziców jest za to wspieranie go, najlepiej, jak mogą.
Spis treści
Szkolny mecz czy walka o tytuł mistrzów?
Tymczasem niektórzy rodzice traktują zajęcia dodatkowe, jak grę o wszystko. Wiadomo, każdy rodzic chciałby, żeby to jego latorośl zdobywała medale i niemal nie schodziła z pierwszego miejsca na podium. Gotowi więc są wygrać za nią konkurs plastyczny lub… podważyć autorytet trenera na zajęciach sportowych czy nawet namawiać dziecko do przemocy. O tym, że niektórych rodziców wyjątkowo ponosi, przekonała się Aleksandra Załęska – autorka bloga mamanawypasie.pl i jedna z naszych twórczyń.
Jako, że sama jest mamą zapalonego piłkarza, ma ona okazję obserwować nie tylko wyczyny dzieci na boisku, ale też ich rodziców. I choć ciężko to sobie wyobrazić, oglądanie meczu dzieciaków nie zawsze odbywa się w przyjaznej rodzinnej atmosferze. Bo zgodzicie się chyba, że wyzwiska pod adresem kilkuletnich zawodników i nawoływanie do oszukiwania podczas gry, raczej nie sprawiają, że zajęcia są radosnym doświadczeniem.
Swoje obserwacje Aleksandra zapisała w poście na Instagramie. Z treści wynika, że takich rodzicielskich przewinień jest znacznie więcej.
Zabawa niech pozostanie zabawą
Zajęcia dodatkowe, czy to plastyczne, czy sportowe to dla dzieci przede wszystkim zabawa. W jej trakcie mogą odkrywać i rozwijać talenty, uczyć się pracy zespołowej i nabierać pewności siebie. Ale tylko wtedy, gdy będą miały wsparcie dorosłych i swobodę. Wymagając od dzieci perfekcji i tworząc nieprzyjemną atmosferę podczas zajęć, możemy je tylko zniechęcić.
Za radą autorki, najlepiej pozwolić dziecku się bawić i nie przeżywać tak bardzo, że jego drużyna nie wygrała meczu albo że koleżanka z ławki ładniej wycina serduszka. W końcu to my, jako dorośli, powinniśmy dawać dziecku przykład, jak zarządzać swoimi emocjami, a nie dawać im upust w najgorszy sposób.