Zamartwiamy się. Być może nie na każdym kroku, jednak gdy tylko pojawiają się sytuacje, których rozwiązanie jest niepewne, to zdarza się, że automatycznie przyjmujemy najgorsze scenariusze i nie możemy się pozbyć natrętnych myśli. Dlaczego tak się dzieje i jak sobie z tym radzić?
Choć od mojej matury minęło kilkanaście lat, to wciąż pamiętam te wszystkie myśli, które kłębiły mi się w głowie. Wiedziałam, że jestem dobrze przygotowana, jednak nieustannie zamartwiałam się tym, czy na pewno mi się uda. I co będzie, jeśli nie?
Nieprzespane noce, permanentny stres, problemy z apetytem, anemia. Nie tego mój organizm potrzebował, żeby dać z siebie wszystko na ustnym polskim. Oczywiście zdałam (nie tylko polski) i cała ta szopka, którą sobie zgotowałam była niepotrzebna. Zatem skoro to niepotrzebne, to dlaczego i tak się zamartwiamy?
Spis treści
Dlaczego się zamartwiamy?
Nie znosimy niepewności
Mózg lubi rutynę i powtarzalność, nie znosi za to niepewności. W dużej mierze jest to powiązane z naszymi połączeniami nerwowymi – wybierając wciąż te same rozwiązania, umacniamy je. Każde odstępstwo od reguły wymaga wytworzenia nowych połączeń, co kosztuje nasz mózg bardzo dużo energii. Dlatego wszelkimi siłami będzie się nas starał nakierować na stare, sprawdzone tory. W jaki sposób to robi? Podsuwając nam poczucie, że nowa, niepewna sytuacja jest powodem do stresu i zamartwiania się. To taki system obronny, który ma nas zniechęcić i nakłonić do pozostania w wypracowanej wcześniej rutynie.
A czym się zamartwiamy najczęściej? Zazwyczaj wszystkim, na co nie do końca mamy wpływ lub nad rzeczami, które są wyzwaniem. Dla jednych będzie to np. niepewna sytuacja finansowa, dla innych fakt, że ich dziecko pojechało na wycieczkę szkolną i jeszcze nie wysłało SMSa, z kolei dla jeszcze kogoś innego choroba bliskiej osoby lub problemy w pracy.
Więcej przykładów ma dla Was nasza twórczyni Basia Szmydt z bloga basiaszmydt.pl. Basia sama przyznaje, że można ją nazwać mistrzynią zamartwiania się i w artykule opisuje swoje przemyślenia na ten temat oraz własne sposoby na unikanie takich stanów.
Mózg nie lubi próżni
Oprócz niepewności nasz mózg nie lubi również próżni. U niektórych ludzi, którzy w ciągu dnia nie są ‘wystarczająco zajęci’, pojawia się przestrzeń, którą trzeba czymś zapełnić. I, niestety, najprawdopodobniej będą to niepokojące myśli i możliwie najgorsze scenariusze.
Dobrym przykładem jest moja babcia, która obecnie ma dużo wolnego czasu, a dzień wypełniają jej rutynowe, nie obfitujące w nowości działania. W tym momencie już absolutnie każda, nawet najbardziej przyziemna sytuacja jest powodem do zamartwiania się i przeżywania. Pierogi, które robi na pewno nie będą nam smakować, moja mam się spóźnia, więc na pewno zginęła w wypadku samochodowym, wyprowadziłam się z Wrocławia do Warszawy, na pewno spotka mnie coś złego… Przykłady można mnożyć. Cała rodzina zdaje sobie sprawę z tych skłonności i musimy bardzo uważać, co przy niej mówimy lub robimy. Jesteśmy w puncie, w którym już my sami zamartwiamy się tym, że babcia będzie się zamartwiać.
Czy to bardzo źle, że się zamartwiamy?
Jeśli od czasu do czasu w sprawach, które są dla nas bardzo ważne, odczuwamy niepokój, to może być to dla nas ważny sygnał, że czas podjąć określone działania. Np. gdy przed nami ważny egzamin, który może zaważyć na naszej przyszłości. Stan niepokoju może nas zmobilizować do poświęcenia większej ilości czasu na naukę i w rezultacie przynieść lepsze wyniki.
Co jednak, gdy zamartwiamy się na każdym kroku i, tak jak w przypadku mojej babci, już nawet błahe sprawy okazują się powodem do snucia najczarniejszych scenariuszy?
Takie stany mogą prowadzić do permanentnego stresu i mieć bardzo poważne konsekwencje zdrowotne.
Do najczęstszych należą:
- nerwica
- zaburzenia odżywiania
- ataki paniki
- zaburzenia snu
- zawał serca
W dodatku niepotrzebne zamartwianie się może nas skutecznie zniechęcić do podjęcia określonych działań, podjęcia ważnych decyzji lub rozwijania się w danej dziedzinie.
Co zatem robić, żeby ograniczyć zamartwianie się?
Jak przestać się zamartwiać?
Przede wszystkim warto sobie uświadomić, że choć nie zawsze mamy wpływ na sytuacje, którymi się zamartwiamy, to paradoksalnie możemy mieć wpływ na to, żeby się nimi nie zamartwiać. Dlatego gdy czujemy, że ogarnia nas niepokój przed powodzeniem danych działań, to warto podjąć odpowiednie kroki. Jedną ze znanych technik opracował psycholog kliniczny ze specjalizacją w zaburzeniach obsesyjno-kompulsywnych, Frank Tallis:
1. Zdefiniowanie problemu
Po pierwsze należy zdefiniować problem, który jest powodem naszych zmartwień i zastanowić się, czy jesteśmy w stanie go konstruktywnie rozwiązać.
2. Wymyślenie rozwiązania
Jeśli możemy mieć wpływ na rozwój wydarzeń, nad którymi się zamartwiamy, to warto stworzyć sobie listę czynności, które możemy zrobić, żeby uniknąć niepokojących myśli, gdy pojawia się określony problem. Dlaczego listę, a nie tylko jedno rozwiązanie? Bo to da nam większą szansę na powodzenie.
3. Rozważenie za i przeciw
Przeanalizujmy, które z wymyślonych przez nas rozwiązań mogą przynieść najlepsze efekty. Już na tym etapie może się okazać, że już sama taka analiza i świadomość, że można zaradzić temu, co odczuwamy, może przynieść ukojenie.
4. Działanie
Im dłużej będziemy się zamartwiać danym tematem i nie podejmować żadnego działania, tym mniejsza szansa, że ten stan sam minie. Dlatego będąc uzbrojonym w gotową listę dobrze przeanalizowanych rozwiązań, warto wcielić je w życie.
Szczegółowy opis tej techniki przygotował twórca kanału Nieprzeciętne Życie, na którym znajdziecie jego autorskie animacje dotyczące wielu zagadnień psychologicznych, społecznych i zdrowotnych.
Nie na wszystko w naszym życiu możemy mieć wpływ, przez co łatwo możemy doprowadzić do sytuacji, w której się zamartwiamy. Jednak mając w zanadrzu odpowiednie techniki, możemy sobie pomóc i uwolnić się od natrętnych myśli.