Jednym z zarzutów, które najczęściej padają pod adresem samochodów elektrycznych, oprócz wysokich cen i kosztów eksplantacji czy kiepskich zasięgów, jest bez wątpienia słabo rozwinięta infrastruktura drogowa. Teraz w kontekście zapowiadanego zaprzestania produkcji aut spalinowych ma się to zmienić. Z pomocą chce przyjść Tesla.
Ostatnie tygodnie przynoszą nam wiele interesujących informacji na temat przyszłości rynku motoryzacyjnego. Jedną z nich jest bez wątpienia to, że w 2035 roku zakończy się produkcja samochodów z silnikami spalinowymi, a już 15 lat później „spalinówki” na zawsze znikną z naszych ulic – o czym więcej pisał Wojciecha Kaleta z MotoPodPrąd.pl.
Nieoficjalnie: oficjalny koniec silników spalinowych w UE będzie ogłoszony za tydzień
Przygotowanie się do tej zmiany niejako samo wymusza na nas zainteresowanie się pojazdami elektrycznymi, które obecnie mają chyba tylu samo zwolenników, co przeciwników. Co tu dużo mówić, problemów nie brakuje.
Spis treści
Oddzielić prawdę od fikcji
Bardzo popularnym zarzutem pod adresem „elektryków” jest wytrzymałość baterii i często te oskarżenia są jak najbardziej zasadne. Inna sprawa, że wciąż powielane są liczne informacje, które nie mają zbyt wiele wspólnego z rzeczywistością. Weźmy na przykład „popis” pewnego youtubera, który został skutecznie wypunktowany na łamach Elektrowóz.pl.
Tesla Model S z 79 km zasięgu przy przebiegu 156 000 km, czyli „elektryki są do d…” [polemika]
Jeśli poświęcicie chwilę czasu na lekturę tego wpisu, to bez wątpienia zobaczycie, jak dla osiągniecia własnych korzyści bezczelnie można naginać rzeczywistość.
Jest kiepsko
Wróćmy jednak do tematu głównego. Częstotliwość występowania stacji do ładowania pojazdów elektrycznych, zwłaszcza na drogach szybkiego ruchu i autostradach w wielu europejskich państwach, wciąż nie stoi na najwyższym poziomie. Jeśli popatrzymy na nasz kraj, to sytuacja już naprawdę woła o pomstę do nieba, o czym najdobitniej świadczy wpis Macieja Gisa z Moto.pl (kliknij tutaj i przeczytaj wpis).
I chociaż plany Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad zakładają rozwój infrastruktury do ładowania „elektryków”, to te obecnie lokalizowane są jedynie na 17 MOP-ach znajdujących się przy autostradach i drogach ekspresowych. Patrząc na możliwości baterii, jakie oferują nam często pojazdy elektryczne, niejedna podróż może zakończyć się w szczerym polu…
Tesla przychodzi z odsieczą
Być może jednak całkiem niedługo doczekamy się pewnego rozwiązania tego problemu. Konrad Stopa, autor bloga MotoPodPrąd.pl, powołując się na tweeta Elona Muska informuje, że już wkrótce nawet z 25 tysięcy ładowarek Tesli będą mogły skorzystać także inne samochody napędzane na prąd. Oczywiście, nie za darmo.
Obecnie nie wiadomo, jak ta pomoc miałaby wyglądać w praktyce i czy finalnie nie okaże się jedynie półśrodkiem, ale z całą pewnością jest to kolejny krok do tego, aby samochody elektryczne nie były pojazdami, które sprawdzają się dobrze tylko w mieście.
Kto wie, może jeśli to wypali, a cena „elektryka” zrówna się z ceną samochodu spalinowego sam spojrzę na nie nieco bardziej przychylnie?