Jesteś mamą, robisz wszystko, żeby zapewnić swojemu dziecku miłość, opiekę i bezpieczeństwo. Jednak zawsze znajdzie się ktoś, kto powie Ci, że coś robisz źle. Mom-shaming to powszechne zjawisko, które może skutecznie podkopać pewność siebie niejednej mamy. Czym dokładnie jest i jak sobie z nim radzić?
Nieważne co i jak robisz, gdy wychowujesz dziecko. Zawsze znajdzie się ktoś, kto Ci wytknie, że zrobiłby to lepiej. Zjawisko nasiliło się zwłaszcza w momencie, gdy uzyskaliśmy dostęp do Internetu. Nagle młodym mamom zagrażały już nie tylko uwagi ze strony rodziny, czy sąsiadów, ale również od szeregu anonimowych osób, które nie wiedzą o nich nic, ale zawsze mają dużo do powiedzenia.
Spis treści
Czym jest mom-shaming i skąd się bierze?
Z angielskiego mom-shaming można przetłumaczyć mniej więcej jako zawstydzanie mam w celu wpłynięcia na ich zachowanie i podejmowane decyzje. Niemiłe i niejednokrotnie agresywne i obraźliwe uwagi, wytykanie błędów, krytykowanie za to, jak zajmują się dzieckiem, czy co mu kupują, to tylko niektóre z najczęstszych sposobów na zawstydzenie lub poniżenie matek.
Trudno jednoznacznie stwierdzić, skąd bierze się tak silna potrzeba wytykania mamom błędów przez innych. A krytykującymi są najczęściej inne młode mamy. Z wielu obserwacji wynika, że najczęściej chcą się podbudować i udowodnić sobie samym, że na czymś znają się najlepiej. One też są zmęczone i niejednokrotnie zagubione. Jednak możliwość pouczenia kogoś innego sprawia, że mają poczucie panowania nad własnym życiem.
Inną grupą zawstydzających są osoby, które odchowały już swoje dzieci, dlatego stawiają się w roli eksperta. Zwłaszcza, gdy trafią na młodą mamę, która dopiero zdobywa swoje pierwsze doświadczenia. W tym przypadku niejednokrotnie uwagi są wygłaszane z dobrego serca i faktycznego przekonania, że swoimi słowami wspierają matkę.
Zjawisko mom-shamingu opisuje szczegółowo nasza twórczyni Anna Janda z bloga tygrysiaki.pl. W swoim artykule wymienia przykłady najczęstszych sytuacji, w których mama narażona jest na wysłuchiwanie uwag oraz ich rodzaj i motywacje stojące za tymi, którzy je wygłaszają.
Czytaj: Mom-shaming. Słowo nowe, a zjawisko stare jak świat
Nie znasz całej historii
To mama spędza ze swoim dzieckiem każdą możliwą chwilę. Zna każdy jego grymas, usposobienie, wie co je denerwuje, a co sprawia mu radość. Po prostu wie, co dla niego najlepsze, a gdy czegoś nie jest pewna, to najprawdopodobniej zwróci się o pomoc do bliskich lub do specjalisty. Widząc jej zdjęcie w Internecie lub mijając na ulicy, nie znamy podłoża danej sytuacji, jesteśmy świadkiem tylko małego skrawka pełnej historii.
Mimo to wielu osobom, które np. widząc w sklepie płaczące dziecko, jest przekonane, że w tym momencie wie lepiej, jak zareagować, niż jego własna matka. I wkracza z butami w sytuację, która być może jest zaplanowanym procesem wychowawczym, a niewłaściwa uwaga może te starania zniweczyć.
Nasza twórczyni Anna Chomiak z bloga nieidealnaanna.pl ma dla Was właśnie taką historię. W swoim artykule opowiada o tym, jak miły dzień na placu zabaw zamienił się w katastrofę, a na końcu pewna pani zastosowała wobec Ani mom-shaming. To kolejny dowód na bezsensowność wygłaszania uwag, gdy w pełni nie znamy całej sytuacji.
Dziękuję ci stara rajszplo, za to że zwróciłaś mi uwagę na to, że moja córka płacze
Tego nie mów
Tak jak już wspomnieliśmy, nikt nie zna lepiej danego dziecka, niż jego własna mama. Dlatego nawet jak nas korci, żeby wygłosić jakąś uwagę, to warto zachować ją dla siebie. Krytyka może skutecznie obniżyć pewność siebie młodej mamy, która może zwątpić w to, że postępuje słusznie i wie co jest najlepsze dla jej pociechy. Często też nadmiar takich komentarzy może skutecznie zdezorientować i sprawić, że mama będzie czuła się zagubiona.
A czego nie mówić przede wszystkim? Zbiór najpopularniejszych tekstów, które mogą wyrządzić wiele szkód, zebrała nasza twórczyni Karolina Wilk z bloga kinka.com.pl.
Tych tekstów nie mów młodej mamie. Moje absolutne, zakazane top 7!
Mom-shaming. Jak sobie z nim radzić?
Wysłuchiwanie krytycznych uwag nie jest miłe dla nikogo. Najprostszym, a zarazem najlepszym rozwiązaniem jest… puszczanie ich mimo uszu. Wychowanie dziecka pochłania bardzo dużo czasu i energii, dlatego szkoda je tracić na wdawanie się w jałowe dyskusje, które najprawdopodobniej i tak nie sprawią, że przekonacie rozmówcę do swoich racji. Lepiej zachować tę energię dla własnego malucha.
Tego samego zdania jest nasza twórczyni Dagmara Hicks z bloga calareszta.pl. W swoim artykule A gdyby tak… nakłania do olewania krytycznych uwag i skupieniu się na tym, co najważniejsze. Czyli na dobru Waszych dzieci.
A gdyby tak odwrócić ten medal i zamiast pomstować na osądzanie – olewać? Przestać się martwić tym, że ktoś nas ocenia i zacząć wierzyć w słuszność własnych decyzji i wyborów? Może gdybyśmy sobie wyhodowali troszkę grubszą skórę, trudniej byłoby nas zranić byle dziabnięciem?
Jeżeli osobami, które służą Ci dobrą radą są członkowie Twojej rodziny lub ktoś, z kim często przebywasz, to warto wykazać asertywność. Podziękuj za uwagę i w prostych słowach zapewnij, że wiesz co robisz. To już może kosztować nieco energii, jednak dzięki temu zaznaczysz, że panujesz nad sytuacją. (Więcej o tym, po co i jak być asertywnym, przeczytasz w naszym artykule Asertywność bez poczucia winy, czyli jak odmawiać i czuć się z tym dobrze?)
Ciężko wpłynąć na ludzi, którzy z różnych powodów stosują mom-shaming. Dlatego w takich chwilach skup się na sobie, a przede wszystkim swoim dziecku. Bo to Ty, a nie ktokolwiek inny najlepiej wiesz, co jest dla niego najlepsze.